piątek, 5 lutego 2016

# 3 - Spełnione marzenie milionera Hughesa


cpt. Roman Miciński                      
...ZABIORĘ WAS ® :
                    Czy pamiętacie  film "AVIATOR"  z Leonardo DiCaprio w roli szalonego milionera Howarda Hughesa(1905-1976)??? Pamiętacie?...to posłuchajcie :o)). 
         Może nie całej historii, tego jednego z nasłynniejszych (z różnych względów ) w XX w. człowieka - bo tej nie da sie opowiedzieć w racjonalnie krótkim czasie, ale małego jej elementu dotyczącego jego miłości do lotnictwa I latania.
               Ten syn bogatego biznesmena z Houston,wykazując już w dzieciństwie niepohamowane niczym ,a juz napewno nie wzgledami finansowych ograniczeń, zdolności inżynierskie ,w wieku zaledwie 11 lat został pomysłodawcą I właścicielem jedynej stacji radiowej w Houston - używajac też radia do komunikacji w powietrzu. Jego pierwsze lekcje latania samolotem ,odbyte w wieku 14 lat ,zapoczątkowały jego dozgonną miłość do lotnictwa , jedną z wielu dziedzin którym oddawal się z szaleńczym zaangażowaniem na przestrzeni swojego życia. Nie ograniczała się ta lotnicza pasja tylko do jednego z aspektów lotnictwa - pomimo wielu, w tym fizycznych, ograniczeń, projektował, budował, oblatywał,ale również ..rozbijał w spektakularnych katastrofach, swoje samoloty.Tworzył też firmy produkujące samoloty prywatne, komercyjne i militarne na nieznaną dotąd skalę (Hughes Aircraft Corporation) ,ale  rownież zarządzał wielkimi firmami lotnictwa pasażerskiego np. miał  kontrolny pakiet 78% własności w slynnej TWA(Trans World Airlines).
                 I wszystko to, mimo olbrzymich fizycznych ograniczeń - na przyklad nabytej w dzieciństwie głuchocie - uniemożliwiającej mu usłyszenie nawet najbliższych mu konwersacji - stąd większość poważnych nawet kontraktów załatwiał na słowo - używajac telefonu z sekretnie zamontowanym  wzmacniaczem głosu..Cierpiąc też od syfilisu na etapie neurotycznym -atakujacym mózg ,prawdopodobnie dziedzicznej(po matce) paranoi, nadużywając alkoholu i tytoniu do żucia - po spektakularnych wypadkach lotniczych uszkadzających wielokrotnie jego ciało i głowę – cierpiał na tak silne chroniczne bóle, że ich usmierzenia umożliwiającego w ogóle funkcjonowanie – szukał w dużych dawkach kodeiny i opium. Nasiliło się to szczególnie po spowodowanej przez Hughesa w 1946 roku katastrofie ,po locie testowym samolotu rekonansowego sił powietrznych USA  o symbolu XF-11 ,w  niejasnych do dzisiaj okolicznościach, z której to katastrofy ,ledwo uszedł z życiem z bardzo ciężkimi obrażeniami. Do tego nakładaly się , szczególnie w póżniejszym okresie - fobie dotyczace zarazków, robaków ,wszechogarniającego brudu I obsesje przesadnej czystości -fobie ktore toważyszyły mu do końca życia - nie w pełni zdiagnozowane i nigdy nie leczone.
               Nazwisko Hughesa jest nierozłącznie związane z największym pod względem rozpiętości skrzydeł samolotem w histori aviacji, 
który poleciał  TYLKO jeden raz,reprezentując  jeden z największych osiągnieć ludzkości w zdobyciu podniebnych szlaków..Został zbudowany z potrzeby wojennej przesyłania wojska I sprzętu przez Atlantyk w 1942, w obliczu niemieckich Ubootow które zatapiały wtedy setki statków Aliantów miesięcznie.
               Jego historia zaczęła się wraz z pomysłem Henry Kaisera, magnata stali I budowniczym statków (miedzy innymi typu Victory and Liberty- w zasadzie planowanych na jednorazowe przepłynięcie Atlantyku ze sprzętem i zaopatrzeniem wojennym dla Aliantów). To On wydumał ideę masowego transportu przez Atlantyk za pomocą specjalnych, wielkich samolotów I zwrócił się z tym do multimilionera i pilota Howarda Hughesa - żeby taki samolot zaprojektować i zbudować.Hughes podjął wyzwanie ,bedąc jeszcze bardziej niż Henry Kaiser ograniczony w możliwościach - poprzez rządowe ograniczenia w dostępie do materiałów krytycznych do wysiłku wojennego, jak do stali i aluminium.Dlatego też powstała konstrukcja kadłuba I płatów skrzydeł - 6 x większa od największego znanego samolotu swoich czasów- znana też pod nazwą latającej łodzi- jest zrobiona CAŁKOWICIE z drewna świerkowego I brzozy (no nie licząc oczywiście 8 silników które ją napędzały). Pomysłodawcy otrzymali z departamentu Wojny USA grand wysokości 22 milionów dolarów na budowę I oblot trzech prototypów.
Oryginalnie nazwany HK-1 ,jako 1-szy samolot spółki Hughes - Kaiser,ten gigant przemianowano później na H-4 (Hughes 4 - bo następna wersja zbudowana została w 1944 - po wycofaniu się Kaizera z projektu). Pomimo to prasa uparła sie nazywając go Spruce Goose - (rodzaj swierku występującego w  zachodniej części USA), mimo, że faktycznie jest zbudowany również z drewna brzozowego.”Latający tartak” – taka nazwa też funkcjonowała wśród sceptyków szalonego, jak na owe czasy się wydawało, pomysłu przewozu 750 uzbrojonych żołnierzy..lub 2-ch czołgów typu Sherman M-4- w jednej latającej przez Atlantyk konstrukcji.
                     A jest to samolot 8 silnikowy --> o nie pobitej  do tej pory ROZPIĘTOŚCI SKRZYDEŁ 97.5 mtr!!! Co do silników w niektórych przekazach mówiących  o  tylko 6 sztukach - po 3 na skrzydło, ale te występowały tylko we wcześniejszych, nigdy do końca nie zrealizowanych wersjach prototypu - były to największe jednostki tłokowe, gwiazdowe firmy Pratt&Witney R-4360 , o szalonej na owe czasy mocy 3000Km każdy - mające zapewnić zasięg 4800km przy prędkosci ok. 320-408 km/h…



Zródło zdięc-www.evergreenmuzeum.org

                        Uskrzydlony gigant, wreszcie po wielu przeróbkach i próbach hangarowych –wyposażony w 8 (po 4 na skrzydło ) silników,robiąc niesamowitą furorę już samą wielkością ( przy wysokości kadłuba 9.1 mtr I całkowitej 24.18 mtr) , otoczony okrętami US NAVY i niezliczoną ilością motorówek z gapiami - wykonał tylko jeden lot 2 Listopada 1947 roku - i to po.. niezapowiedzianej próbie startu w trakcie testu wytrzymałości kadłuba.Odbył się on w okolicy zatoki AVALON wyspy CATALINA koło Los Angeles- ..z samym Hughesem za sterami...II Pilotem był David Grand,na burcie było też kilku inżynierów ,załogantów, oraz  oczywiście prasa I filmowcy.W końcu Hughens był magnatem filmowym I prasowym, a taka reklama mogła tylko podbijać akcję jego niezliczonych firm.
                       Spruce Goose – poderwana do nie zapowiedzianego lotu rękami Hughesa-przeleciała troche powyżej 1 mili(1852mtr),ponoć na wysokości ok 70 stop(21.33 mtr) - w locie trwającym …raptem 1 minute.Nie przekonało to jednak wszystkich sceptykow, że taka gigantyczna maszyna jednak może latac-twierdzili oni bowiem że sam lot był wynikiem tzw.efektu powierzchniowego i że zainstalowana moc silnikow 8x3000KM jest jednak niewystarczająca do odbywania prawdziwych lotow na założonym maksymalnym pułapie 6370mtr.
                          Niestety koniec II wojny światowej I inne zawirowania polityczne spowodowały, że samolot był trzymany przez 33 lata z dala od ludzkich oczu.
Ponieważ Hughes ciągle marzył o powtórzeniu tego lotu ,aż do swojej smierci w 1976 roku  -pokrywał koszty utrzymania pełnej załogi samolotu,sztabu inżynierów dbajacych o gotowość  do lotu wszystkich 8 silników ,oraz sam samolot w idealnym stanie ,a wszystko to w klimatyzowanym, specjalnie do tego celu wybudowanym hangarze.

.
Zrodlo zdiec-www.evergreenmuzeum.org

                      Po śmierci Hughesa  i wlekących się w nieskończoność sporach o spadek po nim ,oraz o prawa własności do firm I jego nieruchomości - samolot  został podarowany dla Aero Clubu w południowej Kaliforni,skąd został wypożyczony do Wrather Corporation i przeniesiony do specjalnego hangaru w Long Beach Kalifornia-->tuz koło pasażerskiego statku Queen Mary(już jako obiekt historyczny - przemianowany na muzem) i stanowił dodatkową w tym kompleksie atrakcję turystyczną. W międzyczasie własność samolotu przechodziła przez ręce np.Disney Company,aż wreszcie został kupiony przez Muzeum Evergreen w McMinnville -w Oregonie.
                    W 1992 roku Michael King Smith- współzałożyciel Evergreen Aviation .. oraz pan  Delford M.Smith przedstawili propozycję znalezienia dobrego "domu" dla tej ikony aviacji. Spruce Goose została rozmontowana,przetransportowana wdłuż zachodniego wybrzeża USA do Columbii, i przez rzekę Williamette,do Portland w Oregonie.
Tam ciągle na barce transportowej, ale dobrze zabezpieczony od wpływów atmosferycznych, samolot odczekał przez parę miesięcy na odpowiednią niską  wysokość wody w rzece..żeby przepłynąc pod mostami. Na koniec w lutym 1993 samolot odbył ostatnie 7.5 mili dużym trakiem.Odpowiedni hangar został zbudowany, a entuzjaści lotnictwa złożyli I odrestaurowali samolot do jego oryginalnego stanu świetności..Prace zostały zakończone w 2001 roku.Samolot będący protoplastą póżniej zrealizowanych ciężkich samolotów transportowych jak np. Typu C-5 Galaxy(Lockheed), AN-124 I AN-225-znalazł wreszcie należne mu miejsce.
                      Tak na marginesie – wszystkie firmy I własności, tuż przed śmiecią Howarda Hughesa były wyceniane na minimum 2 miliardy ówczesnych USD – po paru latach sporów o spadek i wartość jego firm – całość została oficjalnie przez Agencję Rządową d/s Podatkowych stanu California i Texas oszacowana na…360 milionów USD - co oznacza że lwia część jego majątku rozpłynęła się w rękach doradców,prawników I aktualnych managerów firm.
                   Moje własne zainteresowanie się tym niezwykłym samolotem i jego historią zaczęło się z momentem przejścia na nową linię i częstego zawijania do kontenerowego portu Los Angeles i Long Beach,ale dopiero około  3 lata temu próbowałem się dowiedzieć , co się z tą potężną  łodzią latającą, zwaną"Spruce Goose" z 1947 roku później stało...
W Los Angeles ,  a dokładniej   w Western Aviation Museum w San Pedro - dowiedziałem się że...już nic nie istnieje..i nic się niestety nie zachowało z jej konstrukcji.Moje osobiste skrzydełka opadły..ale wrodzona wiara że “ Albin” nigdy się nie poddaje..zaowocowała aktualną wiedzą na ten temat.W ten sposób właśnie , przez czysty przypadek ,w czasie postoju mojego olbrzymiego kontenerowca na którym przypłynalem do portu Vancouver (kanadyjska  Columbia Brytyjska) – omawiając  z przybyłym na statek technikiem naprawiającym urządzenie sterowe  łodzi ratunkowej ,przy okazji.... dowiedziałem sie reszty historii “Spruce Goose”. Technik bowiem okazał sie byłym mechanikiem lotniczym.. i pomagał w renowacji silników słynnej GĘSI,  więc potwierdził  że CAłY SAMOLOT istnieje i ma się dobrze w Evergreen Aviation & Space Museum w...OREGONIE..
                                                    
                    Tak...to właśnie tam ciągle trwa – po wielu zawirowaniach- muzealna już historia Spruce Goose'a..czyli HERCULESA H-4 Howarda Hughesa.




Zdiecia – www.evergreenmuseum.org

© cpt.Roman Miciński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz