czwartek, 10 grudnia 2020

   #91 - Kapitan Zygmunt B.- Kapitanowie czasow niemozliwych...











...ZABIORĘ WAS ®

by cpt.Roman Miciński      

© cpt.Roman Micinski

_____________________________________________________________

        Jego dyplom ukonczenia PSM , Szczecin/Gdynia  podpisali Kapitan Kapitanow - Konstanty Maciejewicz (pochodzacy tez z Podola, z Niemirowa !..) oraz Antoni Ledochowski...Zakaz plywania i nakaz wyjazdu z portowego miasta Gdynia - wynikal z jego dzialalnosci partyzanckiej w AK ,...pomimo pozytywnej oceny Komisji Weryfikacyjnej Marynarzy i Rybakow w styczniu 1957-  dowodzctwo statku  w dalekomorskiej zegludze - dostal dopiero w trakcie komunistycznej (socjalistycznej?) odwilzy.. w 1971 roku.Prawie do konca lat 1970- tych(sic!) udowadniac musial Sluzbom, szczegoly swoich wojennych losow,przedstawiac odswiezone dokumenty z czasow ujawniania swojej dzialanosci w AK.


Czy powinienem sie dziwic ,ze nie popieral mojego pomyslu pojscia do pracy na morzu, w czasach, kiedy moi rodzice mogli zamieszkac nie blizej niz 60 km od (mojego) Ojca rodzinnego Krakowa, a Lwow, w ktorym dorastal i z ktorego poszedl na wojne- zostal odciety granica nie do przekroczenia ?  Jego zona ,  moja Mama ,Zygmunta siostra - Halina Micinska – bojowniczka warszawskiego oddzialu AK,wiezniarka celi smierci na Pawiaku,uciekinierka z marszu smierci z nazistowskiego obozu koncentracyjnego Ravensbruck, dopiero pod koniec lat 1970 tych – kiedy juz ukonczylem Liceum Morskie w Gdyni ( pierwszy rocznik szkoly w latach 1973-1977) i bylem na polmetku studiow na WSM w Gdyni, przestala byc nekana przez Sluzby, za swoja AK-owska dzialalnosc w okupowanej Warszawie...

Zygmunt, sam doswiadczony, po prostu nie chcial, zeby upiory z dalekiej juz przeszlosci , stanely na drodze moich marzen... i kariery na morzu.

 Piloci szybowcowi i samolotowi ,ale takze doswiadczeni Kapitanowie, oficerowie i matrosi twierdza, ze kazdy kto wiaze swoja kariere zyciowa z zawodami wysokiego ryzyka, z Zegluga (z Lotnictwem) rodzi sie z  workiemi (marynarskimi...lotniczymi)... o podwojnym dnie. Ten pierwszy, gorny przedzial worka - jest na poczatku calkiem pusty...To tam od pierwszych chwil, zbierac sie beda doswiadczenia..swoje i cudze, nauki i opowiadania starych wilkow morskich..wlasne dyplomy, osiagniecia,przezyte sztormy, huragany ,oraz doswiadczenia z ludzmi,biurem na ladzie,portami zawiniec, statkam i ....zalogami...Ta czesc bedzie powoli zapelniac sie do  ostatnich zawodowych dni...

Ta druga, dolna czesc worka,w chwili pierwszego pomyslu na wlasna droge zyciowa zwiazana z morzem, czy powietrzem - juz na poczatku zawodowej kariery powinna byc  pelna, im bardziej - tym lepiej...To czesc  worka, w ktorej miesci sie przyslowiowe szczescie ,fart, zdolnosci mniej, lub bardziej swiadomego wychodzenia z zagrozen i z niebezpieczenstw obronna reka. Jego zawartosc  MUSI wystarczyc na cale zycie..im wiecej zlych doswiadczen przybywa w worku doswiadczen ..tym mniej szczescia i fartu zostaje w drugiej czesci worka...W zyciu chodzi o to, zeby zapelnic ta gorna czesc , zanim wyczerpie sie zawartosc dolnej....

Nikt juz nie bedzie wiedziec, kiedy w umysle dorastajacego chlopaka z otoczonej dobrobytem obszarniczej rodziny, powiazanej finansowo z przynoszaca profity Cukrownia w Makowie Podolskim - zakielkowaly pierwsze mysli o wyruszeniu w wielki, znany tylko z opowiadan i ksiazek, swiat.Moze to wlasnie przywozacy z dalekiego swiata  garsc wiadomosci w tych trudnych powojennych czasach, kontrachenci cukrowni i handlarze cukrem – moze to Oni byli tym zaczatkiem marzen, do ktorych z polozonego w glebi ladu i daleko od „szosy wielkich wydarzen”- Makowa Podolskiego, bylo przeciez tak daleko.Moze to guwernantka, zzyta i z asymilowana z Rodzina , a wyksztalcona w wielkim , z punktu widzenia Podola -  St.Petersburgu, zainspirowala ciekawego swiata  Zygmunta? A moze postac pochodzacego z tez z Podola, Kapitana Konstantego Maciejewicza, ( ktory dyplom kapitana zeglugi wielkiej(rosyjski) zdobyl dokladniel..w roku urodzenia Zygmunta!) byla ta inspiracja dla mlodego Zygmunta Bocewicza?

Tu na miejscu,czekalo go w miare spokojne, ustabilizowane zycie,do poziomu poczatkow sredniej szkoly wyksztalcony, wraz z siostra Halina Bocewiczowna (pozniej Micinska) i starszym bratem,Wladyslawem – pozniej lesnikiem, pod skrzydlami zapobiegliwej matki Wiktori z  Nowodworskich-Bocewiczowej (zdjecie 1 i 2 )

      



                                      

Rodzice Zygmunta : Bronislaw i Wiktoria z Nowodworskich, Bocewiczowie ok. 1915 roku.

 









Na zdjeciu 3  Rodzina Bocewiczow : Ojciec – Bronislaw Bocewicz (moj Dziadek), Wiktoria Bocewicz (moja Babcia) – Rodzice Wladyslawa, Zygmunta i Haliny (pozniej Micinskiej-Mojej Mamy). Za Halina stoi rodzinna guwernantka.Rok 1932

 

odzina Bocewiczowa (s siostra haca z wielkiegio swiata (st.petersburga!) niej micinska)doswiadczenowa juz powinien byc pelny im

Po utracie Ojca rok 1934 - Zygmunt 1-szy z prawej.


Zygmunt wraz z Mama Wiktoria Bocewicz,Siostra Halinka, i bratem Wladyslawem w Rownem(1937r) ,gdzie po smierci, Ojca przeniosla sie cala Rodzina.




 W kazdym razie mlodziencze marzenia zaowocowaly wyjazdem do Gdyni, gdzie przeniesiona z Tczewa, Panstwowa Szkola Morska wydawalo sie, ze zapewniala najkrotsza droge do realizacji marzen.Gdyby nie..II Wojna Swiatowa..

 Urlopowany z PSM ,po drugim nawrocie malari, ktora zarazil sie w czasie pierwszych podrozy morskich, w celu podreperowania zdrowia.. wakacje 1939 roku Zygmunt spedza u rodziny w Chelmnie nad Wisla.Wraz z wybuchem wojny, 19 latek zglasza sie na ochotnika do obrony wislanej przeprawy promowej  Swiecie - Chelmno.Jego oddzial, rozbity przez Niemcow , przez Grojec, Wlodawe i Kowal, dostaje sie do Brzescia - gdzie wziete w kleszcze armi hitlerowskiej i rosyjskiej , wobec benadziejnej sytuacji - w ramach ochrony sily zywej i w celu dalszego prowadzenia – tym razem podziemnej walki - 3 Armie WP zostaly rozformowane.

 Zygmunt,  przedziera sie w strone Warszawy, ale wraz z grupa zolnierzy, pocztowcow i kolejarzy, zostaje wziety do niewoli w Sokolowie Podlaskim i trafia do stalagu XI A w Prabutach(d.Riesnburg), z numerem obozowym 41403.

Dzieki pomocy polskich obozowych lekarzy, jako czlonek podziemnej organizacji obozowej, zostaje zakwalifikowany do grupy chorych na gruzlice i dzieki takim dokumentom, zwolniony ze stalagu, w czerwcu 1940 roku.W Warszawie poszukuje zaginionej w zawierusze wojennej rodziny,jednoczesnie bedac czlonkiem ZWZ, a nastepnie AK.


Zygmunt z ukochana siostra Halina, na ulicach Wa-wy-wczesna wiosna 1942.




 









oraz z Mama,  Wiktoria Bocewicz z Nowodworskich..obok siostra Halina (tez dzialajaca w AK ...choc ponoc ze soba nie rozmawiali, o swojej podziemnej dzialalnosci - wtedy byla to forma ochrony...bliskich), na spacerze  w Parku Paderewskiego, Wa-wa

      

             Zygmunt pracuje jako brukarz, zatrudniony przez Zarzad Miejski na Pradze, ale organizacja zalatwia mu prace wygodna dla dzialalnosci podziemnej i dajace bardzo mocne papiery.Byla to praca w firmie ‘Contractor”- Budowa Drog i Mostow – W-wa ul.Chopina 8 - zarzadzanej przez Niemcow spolce polsko-dunskiej,budujacej, miedzy innymi, waly ochronne Wisly, od  Zerania do Legionowa.Oprocz doskonalych papierow,braku niebezpieczenstwa wywozki do Niemiec - praca ta dawala prawie pelna swobode poruszania i ..czas, na dzialania w organizacji AK.

 Zygmunt, jako operator lokomotywy spalinowej, od stycznia 1941 do sierpnia 1944 bral udzial w niezliczonych  akcjach bojowych - od zdobywania i przerzutu broni (np. akcja w Goledzinowie),przyjmowania zrzutow(Legionowo,, Wisniewa i kolo wsi Bialystok),poprzez zdobywanie srodkow, broni , zywnosci i lekarstw ( np. w Piekielku-zaklady S.Spiess’a –Tarchomin), po zdobywanie broni na Niemcach i Wlasowcach.Uzywajac pseudonimu „Baryka”, kierowany byl do akcji bezposrednio przez przelozonego, dowodce kompani,o psedonimie „Jozef”- bedacym ..kasjerem w firmie”Contractor”,stad, oprocz poznania bezposrednich uczestnikow akcji - byl raczej w Warszawie slabo rozpoznawalny.

Ukonczyl tez podziemna szkole podchorazych piechoty( bron maszynowa lekka i ciezka), ale koncowych egzaminow juz nie zdal, gdyz wraz z wybuchem Powstania Warszawskiego - jego napredce zorganizowane ugrupowanie, przeszlo calkowicie w teren, na wschodniej stronie Wisly,likwidujac miedzy innymi...karna kompanie Niemcow wyslana do Warszawy.

 


Zdjecie Zygmunta w ubraniu „ polowym „– pochodzi najprawdopodobniej  z jesieni 1945, z cwiczen wojskowych w PSM.

        Na rozkaz generala Bora,  oddzial dwukrotnie usilowal bezskutecznie przeprawic sie przez Wisle, z pomoca walczacej Warszawie.

Dnia 15 sierpnia 1944 Zygmunt przemknal sie do swoje firmy, aby wypelnic karte pracy oraz..zmienic bielizne.Zostal wtedy zaaresztowanyprzez niemiecka zandarmerie, jako podejrzany - majac ubrudzone „ lasem” cywilne ubranie ..ale wojskowe buty, oraz warszawski Ausweiss - zostal wywieziony do fortow w Zakroczymiu ,a zaraz potem do..fabryki zbrojeniowej w okolicach Goslar, w Gorach Hartzu.Nastepnym etapem byla fabryka Wernigerode w podobozie obozu pracy Erfurt.To tam w obozie,poznal swoja przyszla zone, Boguslawe Glebicka.

 


 








Oboz zostal wyzwolony przez 81 Dywizje amerykanska w kwietniu 1945, a pod koniec roku – w pazdzierniku ,przez strefe brytyjska i brytyjskim transportem, Zygmunt wrocil do Polski..

  Jego siostra Halina –po swojej gehennie-dzialalnosci w AK w Warszawie,aresztowaniu ,prawie miesiecznym pobycie w celi smierci na Pawiaku,wywozce do obozu Ravensbruck i ucieczce z  marszu smierci - tez szczesliwie wrocila do Polski - juz pod koniec maja 1944 .

Ponizej bilet bezplatny dla Haliny i jej obozowej kolezanki-razem powracajacych ...z marszu smierci.przez Poznan - do spalonej Warszawy.

 









 Ze wzgledu na zniszczenia Stolicy , trudnosci komunikacyjne – rodzina, spotkala sie dopiero w nastepnym roku w Kepnie pod Poznaniem  23.04.1946, kiedy Zygmunt juz od Listopada 1945, byl  z powrotem byl uczniem PSM.

 



Zygmunt w PSM 1945-1946 roku

 



W Klubie Studenckim (Bukszpryt ? 1946)

  

 








W gabinecie  Astronawigacji listopad/grudzien 1945..i przed PSM, kolo slynnej kotwicy...

 

W maju 1946 roku, powrocil na swoj ukochany Dar Pomorza ( przebywajacy akurat na suchym doku-zdjecie datowane na polowe maja ),


Na rufie Daru Pomorza – 17 lipca 1946  goscil Mame,siostre Halina i kuzynke, Danusie Wisniowiecka z corka Teresa.

 



















Rok pozniej, w tej samej PSM zdal z bardzo dobrymi wynikami mature, 

             

...natomiast w 1948 ukonczyl PSM (wydzial nawigacyjny przeniesiono czasowo do Szczecina)



   

To wlasnie to swiadectwo podpisane jest przez Kapitana Kapitanow – Konstantego Maciejewicza i Antoniego Ledochowskiego .Ich postacie sa ikonami Szkolnictwa Morskiego w Polsce.

 

         W czasie kiedy Zygmunt po raz 4, juz jako III oficer, trafil na poklad ukochanego s/v Daru Pomorza -12.12.1948 Urzad Bezpieczenstwa w Gdansku, za jego dzialalnosc w AK (pomimo ujawnienia i wyjasnienia wszelkich watpliwosci)- zabral mu prawo plywania w zagludze miedzynarodowej , a w nastepnym roku... nawet prawo do mieszkania na Wybrzezu.

W lipcu 1949 Zygmunta worek marynarskich doswiadczen,  w tragicznych okolicznosciach napecznial, natomiast  worek szczescia... doznal znaczacego uszczuplenia zawartosci...



Statek tzw. Bialej Floty "ANNA" (przed wojna-Jadwiga, wraz z blizniacza jednostka  "Wanda" -imiona nadane na czesc corek Pilsudzkiego), zbudowany w 1928 w stoczni Palmers-wojne przetrwal jako nazistowski holownik Polip,pozniej holownik Wilk)- w imieniny ANNY (26lipca), wyplynal z Gdyni majac 68 pasazerow i 18 czlonkow zalogi na pokladzie. "ANNA" zazwyczaj wozila pasazerow z Gdyni do Sopotu,Gdanska i do Jastarni –feralnego dnia,tuz po siodmej rano, wyplynela do Helu...

 





1928- Jadwiga – Polip – Wilk – „ANNA „ – po kolizji i podniesieniu z dna -  Halina – Zofia

- w 1965 - zezlomowana w Elblagu.

Dlugosc x szerokosc x zanurzenie- 42.9 x 7.4 x 2.7 mtr ,

 Maszyna parowa potrojnego rozprezania ,830 km.

 









Zaledwie pol godziny pozniej, "ANNA"  zostala staranowana, wprost rozjechana, na redzie Gdyni w poblizu plawy GD, przez turecki statek frachtowy „Odenis”, spieszacy sie na spoznione spotkanie z gdynska pilotowka.

Na wskutek ponad 3 metrowego rozdarcia kadluba, "Anna" zatonela, w doslownie kilka minut, z 11 ofiarami. Szczesliwie 75 osob, dzieki holownikowi ORP ”Mistrz” i szalupom spuszczonym z ‘Odenisa”, zostalo uratowanych,w tym rowniez kapitan „Anny”- Zygmunt B.

Sprawa i rozprawa przed zwolana napredce  Izba Morska, szybko stala sie polityczna, gdyz tow.Bierut niemal natychmiast, posmiertnie odznaczyl wszystkie ofiary - Zlotymi Krzyzami Zaslugi. Ktos musial jednak za to odpowiedziec, wiec zaledwie 2 dni pozniej - 28 lipca Izba Morska pierwszej instancji, uznala winnym kapitana Anny, Zygmunta Bocewicza.

Daleki jestem od ferowania  wyrokow-zgodnie z, nie tylko moja zasada, ze moja aktualna,niemala, bo ponad 40 letnia wiedza i doswiadczenie morskie, niemozliwosc odtworzenia wszystkich okolicznosci, nawet obserwowanego zdarzenia - w dalszym ciagu nie upowaznia mnie do oficjalnej oceny zdarzenia, w ktorym nie uczestniczylem .Zbyt duzo mialem,lub bylem swiadkiem, sytuacji , ktore byly tak niejednoznaczne ....ze krzywdzilbym swoja opinia, ktoras ze stron zdarzenia.. (Podobnie bylo z tegorocznym scieciem szeregu nowiutkich gantr kontenerowych w porcie Pusan - przez cumujacy kontenerowiec firmy „ ONE”..i doslownie sprzed kilku dni, utrata 1900 kontenerow za burta,z siostrzanej jednostki tej samej firmy  statku ONE AGUS. Bylem, swoim 350 metrowym kontenerowcem, w tym samym sztormie na Pacyfiku,wyszedlem bez szwanku ale daleki jestem od oceniania decyzji i manewrow sztormowych kapitana statku One Agus).


Wracajac do „Anny”- wyroki w sprawie tej kolizji byly dwa  - wydane przez Gdanska(siedziba w Gdyni) Izbe Morska w zaledwie 2 doby po zdarzeniu  i Odwolawczej Izby Morskiej.Byly calkowicie przeciwstawne i sprzeczne ze soba.Najwyrazniej fakty i dowody zebrane przez  sady byly niejednoznaczne.Ten pierwszy,ktory zaciazyl na calym zyciu kapitana Zygmunta, w ime dobrych, politycznych stosunkow z tzw.Zachodem – w 100% obciazal go za spowodowanie kolizji i przykleil sie do niego, jak plonaca niesprawiedliwoscia, smola.

 Ten drugi, Odwolawczej Izby Morskiej, za kolizje obwinil tureckiego kapitana - nie za, w miare sprawna akcje ratunkowa ,ale za pospiech, nawigacyjne i manewrowe bledy oraz zaniechania, doprowadzajace do zderzenia. Stalo sie to juz w czasie, kiedy Ministerstwo Zeglugi, sluzby (niejako) specjalne, srodowisko morskie  i  spoleczenstwo wybrzeza -  za codziennymi gazetami i publikatorami -  wydalo juz „swoj” wyrok. W sentencjach obu izb, miedzy wierszami, mozna bylo wyczytac niemy  zarzut, ze kapitan „Anny” nie poszedl na dno, wraz ze swoim statkiem...

 

Dla dowodcy ANNY , Kapitana Zygmunta – w tym czasie dyplomowanego porucznika zeglugi malej - nastaly naprawde ciezkie czasy.Bez mozliwosci plywania, z zakazem pobytu na Wybrzezu, szczescia i mozliwosci utrzymania rozrastajacej sie rodziny, szukal  w rodzinnych stronach malzonki Boguslawy, przenoszac sie z rodzina do miejscowosci Zelechow.


                                       i Wigilia 1954 rok.
i kolejne zimy w Zelechowie..


Zygmunt Bocewicz – pracujac wpierw jako robotnik w gospodarstwie rolnym , pozniej w Zwiazku Spoldzielni Gminnych w Garwolinie jako ..instruktor.ds.zywienia zbiorowego , wreszcie jako ksiegowy w Spoldzielni Pracy Szewcow „Piechor” w Zelechowie - nie zapominal o swoich morskich marzeniach.Moze ten czas, poswiecony calkowicie pracy z dala od morza i powiekszajacej sie Rodzinie –potrzebny byl Jemu na odbudowanie marynarskiego worka szczescia? Dopiero w lutym 1957 roku, uzyskal calkowita  weryfikacje,rehabilitacje i dopuszczenie do plywania.

  co pozwolilo mu nie tylko zrealizowac marzenia ,ale tez zatrudnic sie w Polskich Liniach Oceanicznych i...powrocic, wraz z rodzina do ukochanej Gdyni.

 


 







Zygmunt Bocewicz - jako asystent pokladowy ...Juz po rehabilitacji,powrocie na Wybrzeze na statku ‘Dzierzynski” ,pod dowodzctwem kapitana Boleslawa Mikszty, marzec 1957( zaledwie miesiac po uzyskania pozwolenia na plywanie).



O jego determinacji , wiedzy morskiej, jak rowniez o zapotrzebowaniu na oficerow w rozwijajacej sie flocie PLO – niech swiadczy fakt, ze w ciagu zaledwie czterech lat,zmieniajac statki i rejony zeglugi, przebyl drabinke kariery od  Asystenta Pokladowego, do stanowiska Starszego Oficera - awansujac w 1961 roku na statku m/s Olkusz.


Znowu jednak ,po raz kolejny ,warunki polityczne i brak zawartosci szczescia w marynarskim worku, pomimo posiadania przez Zygmunta od kwietnia 1965 roku, Dyplomu Kapitana Zeglugi Wielkiej , wstrzymaly Jego kariere na morzu.




Statek PLO m/v Domeyko na ktorym Zygmunt plywal jako Starszy Oficer ,w 1965 roku


  Jego awans na to, tak upragnione, najwyzsze ,pierwsze po Bogu, stanowisko- zostalo wstrzymane.Warunkiem bylo, aby Zygmunt zapisal sie do PZPR..., wiec kiedy jego koledzy zmieniali polityczne poglady, wstepowali do jedynej slusznej Partii  i wracali na statki w kapitanskich mundurach , Zygmunt ,dla ktorego honor, ktory wyniosl z domu na Podolu, byl najwazniejszy, nie potrafil zachowac sie jak trzepoczaca na wietrze Historii, choragiewka.

 Ciagle plywal ,niejednokrotnie z mlodszymi od siebie kapitanami, bedac wydawalo sie, wiecznym ,doskonalym zawodowo -  Starszym Oficerem.Dzialo sie to juz, po  niejawnych rozmowach w bydynku PLO,gdzie kilkakrotnie – biorac pod uwage osiagniecia zawodowe Zygmunta ...dawano mu do zrozumienia, ze tylko ta mala, nic nie znaczaca formalnosc- zlozenie podpisu na legitymacji partyjnej - dzieli go od upragnionego awansu...

 


 Wraz z pasazerami 1969








I kiedy wydawalo sie ze Jego kresowa nieugietosc w pogladach,uczyni go dozywotnim Starszym Oficerem , wiatry Histori ,w 1971 roku, przyniosly nie tylko polityczna odwilz, ale  wreszcie tez ...upragniony awans i dowodzctwo!



 Zygmunt zostal kapitanem na statku m/v Glogow, 11 Czerwca 1971 roku...

Radosc byla tym wieksza ,ze w tym samym czasie wydal jedna ze swych corek za maz.




 Z Malzonka na weselu sredniej corki- Krysi 1971

 

 

Zygmunt na slubie swojej najmlodszej corki Lusi 1972 r.


Wreszcie osiagnal to, wbrew przeciwnosciom losu i zmiennym wiatrom Historii , o czym od dziecka marzyl.

 


 m/v K.I Galczynski, na ktorym Zygmunt Bocewicz byl kapitanem w latach 1971-1972






  





Postoj w Algierze - na statku m/s Kopernik (na burcie od  1973 - do 1974r).

 


                               Kapitan na m/v Jelenia Gora (1974-1975)

 


m/v Grudziac - 1976 - 1977 rok- 



 

 






Pozegnanie odchodzacego na emeryture 

kapitana Zygmunta Bocewicza.

 


I w gronie najblizszej Rodziny ...kilka lat pozniej.

 

 

Kapitan Zygmunt Bocewicz odszedl na Wieczna Wachte 16 Maja 1983 roku ...i trzyma ja...

Na Cmentarzu Oksywskim... gorujacym , nie tylko nad jego ukochanym portem ,




portem powrotow  z morza - Gdynia, ale tez masztami Daru Pomorza, zaglowca na ktorego pokladzie byl uczniem PSM, kadetem,  w koncu oficerem....

(2 zdjecia z postu UM Gdynia)

       Marzenia o naprawde wielkiej wodzie - o swiecie, lezacym wprost u stop i tym  dostepnym tylko przez morza i oceany, moze nie mogly sie spelnic dla wszystkich w ciagu jednego, naznaczonego czesto w biografiach, dwoma swiatowymi i wieloma lokalnymi wojnami,pokolenia.Ilez zawiedzionych nadziei,wysilkow uderzajacych w proznie, mur ludzkiej glupoty,czy politycznych nastrojow i zawirowan,proznych oczekiwan, znajdziecie wsrod biografi swoich Pradziadkow...


 

 Dziadkow...


 


 czy swoich  wlasnych Rodzicow...?



Najmlodsza corka kapitana Zygmunta Bocewicza - Lusia.







Juz moje czasy-zdjecia z Liceum Morskiego w Gdyni i pierwszy,”kapitanski” statek – ‘ROBIN”(wczesniej PLO- „General F. Kleeberg”) 


 Cofnijcie sie , chocby dzieki rodzinnym albumom - w tamte czasy trudnych lat,moze jest jeszcze chwila czasu...aby sie dowiedziec , aby spytac bezposrednich swiadkow tamtych histori..?

...Postawcie sie w obliczu  ,jakze czesto dramatycznych wyborow,ktore musieli dokonywac..Czy podobne trudne decyzje  nie dotycza tez naszego i kolejnego pokolenia?Jakze czesto brak zgody na zastana rzeczywistosc,kazal szukac im swojego szczescia,gdzies tam, moze w najblizszej zagranicy - tego lepszego swiata odzielonego murem berlinskim i Zelazna Kurtyna ,lub tego dalekiego , za olbrzymymi oceanami ...

Czy karkolome, cwiczenia na zywym organizmie spoleczenstwa , wojenne ,czy polityczne cwiczenia abnegatow, ktorzy chwilowa dorwali sie do wladzy, wymyslona pandemia ...pomysl dla calego swiata.. – Czy musza, z zastanawiajaca regularnoscia i wbrew zdrowemu rozsadkowi ..CZY.MUSZA .. sie powtarzac...?

PS.1.

Kapitana Zygmunta Bocewicza  marzenia o wielkiej wodzie,  na wielkich, nowowczesnych statkach spelnil nizej tu podpisany...podobnie jak rownoczesnie spelnilem marzenia... wlasnego Ojca...ktory z mlodzienczym entuzjazmem sledzil trasy moich rejsow,wypytywal o szczegoly, entuzjazmowal sie kazdym zdjeciem..

                                                                                            

Ach, jak wiele bym dal, zeby moc zabrac ,choc w krotki rejs na wspolczesnym statku – Kapitana Zygmunta Bocewicza i ....Wladyslawa Micinskiego...mojego Ojca, ktorego nie mniej pogmatwany Wielka Historia , dwoma  Wojnami  Swiatowymi i komunistycznymi zakretami Histori zyciorys, nie pozwolil NIGDY spelnic wlasnych marzen o morzu...

 




Zeby zobaczyli Horyzont, magiczny zachod slonca, z bryza wiejaca w twarz,zeby dotkneli wyposazenia wspolczesnego mostka,zobaczyli silownie gdzie jeden, jedyny agregat pradotworczy jest wiekszy, niz im wspolczesne ...Silniki Glowne, a Glowny Naped wspolczesnego kontenerowca wytwarza prawie 100 000 KM mocy i siega wyzej niz 4 pietra...,



Zeby wplyneli do portow,do ktorych nigdy nie dotarli, a o ktorych marzyli, zaczytani w mlodosci.. z wypiekami na policzkach, w  niezliczonych ksiazkach... 






 


PS.2.

Ostatnio w niedziele  25.10.2020, jako statysta-hobbysta(wraz z rodzina), bralem udzial w nagrywanym filmie, na plywajacym moscie Stoczni Remontowej w Gdansku - filmie o strajkach stoczniowcow z  Grudnia 1970.





Jako stoczniowcy,odgrywalismy wydarzenia 1970 roku, przed kamerami filmowymi-padalismy pod gradem kul, z milicyjnej i wojskowej broni.. byli terroryzowania atakiem rzadowych czolgow...




W tym samy czasie ,zaledwie kilkaset metrow od nas, w realu ,pod slynnymi Krzyzami Stoczniowcow, przy stoczniowej bramie nr. 1(ul.Doki 1) – tlum manifestujacych kobiet i mezczyzn wyrazal swoje niezadowolenie dla poczynan rzadu, cofajacych Polske.. do XVIII wieku...Ten pokojowo protestujacy tlum byl, jak 50 lat temu...otoczony kordonem uzbrojonej po zeby ,ubranej w  kewlarowe oslony.. Policji!


 

Reszte ...dopowiedzcie sobie sami...Historia za kilka  lat rozliczy to sama...

© cpt.Roman Micinski