sobota, 8 kwietnia 2017

# 49 - VANCOUVER- KANADA - LASY DESZCZOWE UMIERAJA STOJAC…

 cpt. Roman Miciński
   



..ZABIORĘ WAS ® :



                                    

© cpt.Roman Micinski

Kanada od zawsze stala drewnem i jak wiecie chocby z 
literatury – “…PACHNIALA ZYWICA…” Moge potwierdzic,jest cos takiego w krystalicznym powietrzu …kiedy od morza zblizacie sie do kanadyjskiego wybrzeza - mokre, slone, oceaniczne powietrze zaczyna od pewnego momentu nabierac rzeskiego,specyficznego zapachu..wciagane przez nozdrza, w mozgu uruchamia poklady przyjemnosci..zapach PRZYGODY ???. 

















Tak dzieje sie  zarowno jak statek zbliza sie od strony Atlantyku do Halifaxu (Nowa Szkocja…pare postow temu bylismy juz w Kanadzie ;o)),  jak  do Zachodniego Wybrzeza…choc to po drugiej stronie kontynentu ,od strony Pacyfiku…Tak, specyficzny zapach lasu, zywicy doslownie wisi w powietrzu , choc musze to przyznac nie jest juz tak intensywny, jak w trakcie mojego pierwszego w Kanadzie pobytu…35 lat temu…(ups!).Doplywajac do wyspy Vancouver (Brytyjska Kolumbia) i do masta Vancouver – choc ono samo na wyspiej o tej nazwie nie lezy, 

 pokonac musimy meandry trasy zeglugowej pomiedzy przepieknymi wyspami San Juan (nalezacymi do USA - granica tych panstw lezy przeciez tuz na poludnie od …granicy przedmiesc Vancouver).Tak, to z jednej zatok tych wysp  , dzielny chlopczyk uwolnil ORKE ,a dokladniej Willego;o)).Na zdieciu -  juz po uwolnieniu z rodzina…;o))…znaczy Orka Willi , nie chlopczyk;o)). A swoja droga jedna z wysp archipelagu San Juan nazywa sie Orka…

 


Slynny kapitan Cook ..James… COOK (ups! …wybacz 007 ;o),  w swojej trzeciej wyprawie, w 1778 roku odkryl i przeplynal wzdluz wyspy Vancouver (bagatela,wyspa ma 450 km! dlugosci),choc nazwe swoja,podobnie jak powstale pozniej ,lezace naprzeciw wyspy na stalym ladzie miasto, dostalo od nazwiska innego brytyjskiego eksploatatora - Georga Vancouvera. To wlasnie on, od 1791, przez przeszlo 3 lata odkrywal i opisywal zakamarki Zachodniego Wybrzeza Kanady i jako pierwszy Europejczyk okrazyl cala wyspe Vancouver.Tak dla historycznej scislosci – Vancouver  …George ;o)), byl oficerem w II giej ,oraz w III wyprawie Jamesa Cooka.Obydwaj byli zauroczeni bogactwem przyrody jaka wprost kipi zyciem na wyspach i ladzie stalym, podobnie jak obfitoscia zycia wodnego w otaczajacych wodach.Dzienniki z podrozy, skrzetnie wypelniane opisami i ..rysunkami napotkanych zwierzat i..ludzi (miejscowych Indian) przez Johna Webbera kronikarza podrozy w 1778 roku ,sa kopalnia wiedzy o Zachodnim Wybrzezu-Kanadzie,Alasce i..Aleutach.Dzieki stalej dbalosci o srodowisko przynajmniej czesc z tego bogatego swiata przyrody zachowala sie…do dzisiaj.










































Ale wrocmy do lasu…ups!  drewna bo…to od niego zaczelismy ta historie…skrystalizowane sluzace jako kuriozum w sklepach z kamieniami polszlachetnymi i szlachetnymi jest wspomnieniem dawnych borow i LASOW DESZCZOWYCH , srednich i wysokich szekosci geograficznych, pokrywajacych poludniowa czesc Kanady ,oraz czesciowo Alaske, stan Waszyngton,polwysep Olimpic (nie mylic z tropikalnymi lasami deszczowymi np.Amazoni).



Wytworzone w okresie ostatniej ery lodowcowej - gory ,doliny i kaniony, wyzlobione przez rzeki,dzieki specyficznemu klimatowi,dostepowi niesamowitych ilosci wody z topniejacych lodowcow, pokryly sie lasami deszczowymi srednich szerokosci geograficznych.Dzieki specyficznemu ,bardzow wrazliwemu ekosystemowi,dostepowi DNA np. LOSOSIA (tak-RYBY-zapytajcie dendrologow!), wyrosly tam drzewa do nigdzie niespotykanych rozmiarow i staly sie bogactwem ,ktore od zawsze bylo obiektem porzadania przez czlowieka...

A wraz z czlowiekiem pojawila sie…pila, ktora zbudowala ..i to doslownie(ups! patrz wyzej ;o)....nie tylko takie metropolie jak wspolczesne Vancouver (patrz rowniez post # o ..”labiryncie podziemnego miasta”.. w Seattle), ale wiele miast i miasteczek w tym rejonie swiata. No moze nie tylko pila…., ale historycznym faktem jest ,ze pierwsze stale osady dajace pozniej podwaliny pod nawet wielkie miasta regionu, to byly ZAWSZE osady wokol …pily..ups! tartakow,malych przystani, osad i wiosek wielorybnikow i mysliwych...Przypadek? Nie!.. Nie inaczej bylo z Vancouver-parowy tartak pana Hastinga z 1860 roku ,nazywany byl kolokwialnie Gastown ,czyli miasteczko “Gassy” Jacka Deightona.Nie bedziemy dochodzic, czym w histori miasteczka zasluzyl sie “Gazowy” Jack,  o jakie gazowanie( whisky ?), czy gazy(ups!;o) w tym konkretnym przypadku chodzilo…Faktem jest, ze mimo zmiany nazwy w 1870 na Granville - Gastown przetrwal jako najstarsza (teraz juz post-industrialna) dzielnica Vancouver, ktory juz jako szalenie szybko rozwijajace sie miasto - stalo sie terminalem i glownym portem Zachodniego Wybrzeza,Doprowadzona w 1885 roku Kanadyjska Kolej Pacyfiku,




 ….poprzez liczne przeszkody, dramatyczne kaskady doliny rzeki Fraser ,polaczyla Montreal ,z jedynym dogodnym dla portu i miasta miejscem - wszedzie na wybrzezu gory dochodza prawie do samej wody.A tutaj, otoczonym z trzech stron woda ,swiezo cieszacym sie swoja nowa nazwa Vancouver , mogl sie rozrastac w metropolie,majac jeszcze dogodne ujscie rzeki Fraser tuz pod bokiem..Teren miasta ,sasiadujacego od polnocy z dramatycznie stromymi gorami siegajacymi 1500 metrow, podobnie jak gory, pokryty byl deszczowymi lasami,szybko wycinanymi na potrzeby swojego rozwoju.Miasto szybko osiagnelo. juz w 1912 roku, 100 000 mieszkancow i przeroslo polozone na wyspie Vancouver miasto Victoria - ktore pozostalo jednak do dzis stolica prowincji.W obrebie miasta pozostaloscia po tych lasach sa parki, w tym najwiekszy ,Park Stanleya, bedacy ze swoimi 400 hektarami w samym centrum miasta,nie tylko najwiekszym miejscem rekreacji dla mieszkancow ,ale tez swietym miejscem miejscowych indian Musqueam, Kwantlen, Tsawwassen,Capilano…zeby wymienic tylko kilka ich szczepow…jeszcze do nie tak dawna w mowie potocznej nazywanymi...”bandami indian”.To ich Totemy zdobia wschodni naroznik parku,indianskie korzenie sa “a’ la mode” ,a cepelia ….ups! zaprasza turystow do poznania miejscowego folkloru…




Vancuver jest jednym z tych miejsc na swiecie .. gdzie,po kapieli w morzu,po skakaniu na falach skuterem wodnym …mozna w ciagu godziny-przy odrobinie narciarsko-sniegowego szczescia, znalezc sie na stoku narciarskim,,, a nie ma zbyt wiele takich miejsc na swiecie..(Nowa Zelandia,Wlochy,Turcja,..no i..Dubaj – ale tam stok i wyciagi sa w ..lodowce Supermarketu ;o). W Vancouver Narciarski Osrodek z kolejka linowa na gore Grouse jest zaledwie 13 km na polnoc od miasta…Jadac tam, po pokonaniu mostu Lions Gate (Lwia Brama - ach! te brytyjskie sentymenty…sa widoczne na kazdym kroku;o))























…juz kilka kilometrow za miastem wpadamy w…. sam srodek – (patrz zdiecie w srodku;o)) niesamowitej kanadyjskiej przyrody.















A dokladniej.. w doline Capilano, gdzie rozciaga sie slynny, “…ROZSMIESZAJACY…”(nazwany tak przez miejscowych Indian, a raczej ludnosc PIERWSZYCH,LOKALNYCH  NARODOW ,bo tak zgodnie z polityczna poprawnoscia, sa nazywani obecnie..) - most wiszacy nad kanionem rzeki, laczacej jezioro Capilano z morzem.Ta dzisiejsza atrakcja turystyczna, to miejsce gdzie od 130 lat pozyskiwano i..splawiano potezne pnie drzew..wprost do zatoki,skad juz latwo bylo je doholowac do tartaku w Gastown, lub jako tzw. logi, zaladowac na statki. Rozsmieszajacy… nie dlatego ze pierwszy most nad kanionem z 1889 roku byl zbudowany z lin zrobionych z wlokien cannabisa..zwanego tez ..Marihuana…ups! ..Nie dlatego tez, ze na nastepnym moscie ( z 1903 roku) zbudowanym juz z lin stalowych, wpierw drwale, a pozniej turysci pokladali sie ze smiechu, jak ktos wypadl sposrod 4 tworzacych most lin , do lezacego 120m ponizej kanionu, ale ze wzgledu na rechot i charakterystyczny gwizd wiatru, jaki tworzyl sie w odeskowaniu dolnych lin..;o)) Na przestrzeni nastepnych 115 lat tylko 2 razy wymienionu tutaj liny…Te aktualne, z 1956 roku wytrzymaja juz obciazenie 180 ton ,lub 45 sloni ,lub 2-ch w pelni zaladowanych Jambo jetow…rowniez dlatego ,ze zakotwiczone sa 13 tonowymi kotwami betonowymi na krawedziach kanionu.














Zreszta na wspolczesnym moscie tez jest smiesznie , bo jak wiadomo pomysly turystow nie znaja granic…;o)) ,a pod rozkolysanym wiatrem , lub przez dowcipnych turystow mostem, nie ma zadnych zabezpieczajacych siatek ;o)).Na marginesie, przy wymianie lin w 1956 (rozreklamowanym przez magazyn “LIFE”, gdyz dokonanym w ..5 dni! ), tak dla smiechu… sprawdzono wytrzymalosc poprzednich,starych lin.. Ku zaskoczeniu wszystkich - wytrzymaly naprezenie...45 ton.. wiec tysiace ludzi ktorzy korzystali z mostu w okresie od 1914 do 1956 roku ...byli dalece bardziej bezpieczni niz sie spodziewali …sami konstruktorzy. Aktualny most ,w 1962 roku, przetrwal uderzenie tajfunu "Frieda",parokrotnie zwalaly sie na niego gigantyczne drzewa, ale liny mostu wszystko to przetrzymaly…
Wspolczesnie most jest czescia wiekszej atrakcji turystycznej…Zaraz przy nim na potrzeby turystow rozbudowano drewniana chate, bedaca poprzednio miejscem chronienia i przetrwania nawalnic, dla drwali i traperow, oraz posterunkiem kanadyjskiej poczty.Teraz mozna tutaj kupic pamiatki w stylu traperow (..z Chin),posluchac “indianskiej” i lokalnej muzyki, oraz  przywitac sie z niedzwiedziem.. (ale zakopianskich ciupag nie widzialem…;o)ups!
















Miejsce to jest bezpiecznym, od np. ataku niedzwiedzia ,oknem I drzwiami w glab lasow deszczowych,ktore pasem o szekosci 800-950 km ,ciagna sie przez Kanade..w poprzek amerykanskiego kontynentu.Capilano oferuje nie tylko bezpieczne sciezki po krawedzi niesamowitego kanionu, ale tez wyprawy …w korony drzew i otarcie o probe zrozumienia tego ,jakze wrazliwego,ekosystemu.














Widoki sa fantastyczne, przezycia tez….

  















i trasa  turystyczna ,szczegolnie wiszacymi podestami nad kanionem wzbudza zachwyt…


Wszystkie odmiany Sosny Kanadyjskiej sa strzeliste,piekne…( z kanadyjskiego cedru, Indianie robia swoje Totemy!..ale tylko z tych drzew ,ktore mialy “dusze” ;o)) i choc nie zobaczycie tutaj najstarszych sosen typu Bristlecone, ktorych wiek dochodzi do…4000 lat (sa ciagle zielone i zywe!!!-uwazane za jedne z najstarszych zyjacych roslin na Ziemi!!)...to dla czlowieka myslacego (jedna z odmian - homo sapiens - coraz rzadziej wystepujaca w Przyrodzie ;o) ….sa tez zle wiadomosci…




Ale dopiero wtedy,kiedy sie mysli…i patrzy pod stopy...,a w lesie zwroci uwage na tzw. srednie i dolne pietro podszycia…latwo zobaczyc w czym problem…Tak WODA ..


….a raczej jej brak i  to pod kazda postacia. Kiedy w 2010 roku w Vancouver odbywala sie Olimpiada Zimowa, juz na 1.5 miesiaca wczesniej dluuugie… szeregi ciezarowek zwozily …snieg z poludnia … z USA..tak! przez granice panstwa! A dokladniej, ze stokow tej ,wysokiej na 4400 metrow Gory(wulkan!) Rainer – lezacej raptem 250 km na poludnie od miasta,gdyz lezace w blizszej odleglosci Vancouver - Gora Baker 3200mtr ,jak rowniez lezace na polnoc lodowce ….byly juz z dostepnego sniegu ogolocone.



Jak pisalem powyzej - od czasow pojawienia sie w Capilano czlowieka “CYWILIZOWANEGO” – czytaj europejskiego ups!... czyli raptem niecale 150 lat! ,czlowiek ten ,nie tylko bezmyslnie scinal potezne drzewa lasow deszczowych, ale tez je splawial..i to doslownie.Tam, gdzie bylo za daleko do rzeki, budowano z drewna(no.. bo z czego?) ,widoczne na zdieciu z okolic Capilano,koryta ,ktorymi woda z licznych wtedy strumieni,niosla potezne logi drewna..wprost do… przez okragly rok rwacej ,zasilanej topniejacymi w gorach sniegami, rzeki Capilano.

Pomijajac juz to, ze podpatrujac miejscowe dzieci, ktore zaraz zaadoptowaly koryta zimnej wody do zabawy, wprowadzono nastepna atrakcje dla przyjezdnych – splyw canoe korytami do splawu logow - jest to dowod wprost na nieograniczona wydawaloby sie ilosc dostepnej czystej wody…W koncu jestesmy w LASACH DESZCZOWYCH .wiec deszcz powienien obficie padac …kilka razy dziennie…codziennie i przez okragly rok,nawet w postaci sniegu.Niestety od paru lat, przez zmiane klimatu na Ziemi,przez     el Ninio, a w skrocie dzialanosc czlowieka cywilizowanego..caly ekosystem sie zawalil i rwaca rzeka Capilano wyglada jak na zdieciu…


I nie jest to tylko problem w czerwcu, kiedy byly robione te zdiecia,czy braku sniegu dla narciarzy w czasie lagodnych zim,ale problem wieloletnich juz susz, ktore rozsypuja w pyl caly, jakze wrazliwy ecosystem.

Darujemy sobie tutaj pelny wyklad z podstaw ekologi,o przeplywie energi,materii, oraz DNA w liniach troficznych ,czyli kolejnosci ogniw w lancuchach pokarmowych,(chocby lancucha spasania),ale trywializujac caly temat..opowiem krotka historie o lososiu.

     Jak wiadomo, rozne gatunki tej szlachetnej i smacznej ryby, w roznym czasie przyplywaja z oceanu, w olbrzymich lawicach i wplywaja na tarlo w gore rzek ,strumieni - do jezior, aby przed ,w trakcie i po tarle stac sie nie tylko rodzicami nastepnego pokolenia lososi, ale”przy okazji”…pozywieniem dla innych zwierzat - ludzi,orlow,niedzwiedzi ,lisow i np. wielkich morskich krabow.Nie inaczej PRZEZ WIEKI , bylo w rzece Capilano ,jej doplywach, strumieniach drazacych kaniony w lasach deszczowych.Wyrwany z rzeki przez niedzwiedzia, lub orla bialoglowego,losos,niedojedzony,trafial do liska, lisek zaciagal go do nory,a tam resztki, w tym lososia DNA, trafialo sie robaczkom, a przez to do gleby.Stad dosc dluga sekwencja DNA lososia jest w DNA gigantycznych cedru i sosny kanadyjskiej.Zapytajcie dendrologow albo Internetu..;o)) Od dobrych kilku lat jest susza,tylko srednio 1/3 poprzednio dostepnej ilosci wody, a ostatnio tylko 1/10 …zasila las deszczowy…               


A lososie, machaja bez sensu ogonami u ujscia rzek, bo nie sa w stanie wplynac w gore rzeki np.Capilano.Ryba po suchych kamieniach nie przeskoczy,nie trafia tez na tarlo do jeziora Capilano.. Orzel zajal sie odpadkami smieci z siedzib ludzkich, niedzwiedz - koszykami piknikowymi turystow ;o)), a lisek kurnikami…Do przesuszonego brakiem opadow, wycinanego przez czlowieka lasu deszczowego - DNA lososia juz nie trafi. Dlatego drzewa lasu deszczowego umieraja stojac…

Moze nie wszystkie…niektore sie przewracaja…



A wracajac do centrum miasta Vancouver,ups!



































 Tak to takie widoki znajdziemy 3 minuty od centrum…
Niewiele miast na swiecie jest tak pieknie polozonych i czystych..W przypadku Vancouver jest to prawda, dopiero od czasu przeniesienia zwalowisk eksportowanego ..wegla,siarki i soli potasowych, z centrum miasta do polozonych poza nim terminali (wegielowy - 25 kilometrow na poludnie),oraz czasu renowacji i przemiany Gastown z ery industrialnej 19 wieku, na cele turystyczne i nowowczesnych bio-technologi.W samym centrum, oprocz wspanialego klasycznego chinskiego ogrodu w stylu eopoki Ming w Chinatown(wielka populacja mieszkancow narodowosci chinskiej,wzrosla znaczaco po aneksji przez Chiny - HongKongu),znajdziemy kolej Kanadyjskich Lini Pacyfiku, ktora jak 130 lat temu obsluguje wspolczesnych pasazerow…
 Mimo to latwo sie przekonac ,ze centrum Vancouver jest jednym z najwiekszych na swiecie lotnisk wodnosamolotow-gdyz w Kanadzie jest to naprawde przydatny w podrozy sprzet…





Tylko stary, pierwszy na swiecie, wazacy 2 tony – PAROWY* zegar w Gastown…wspomina stare czasy I co godzine, daje pare w gwizdek

















i… bezchmurne niebo nad Vancouverem.Blekitne niebo, choc cieszy turystow, jest zla wiadomoscia dla lasow deszczowych Kanady.






































Tego czego im potrzeba , to chmur czarnych i nisko wiszacych, gdyz tylko takie moga przyniesc deszcz zeslany…przez Wielkiego Manitou…


  • Dla zlaknionych wiedzy - Miejskie Przedsiebiorstwo Cieplownicze w Vancouver , bez oplat ,zobowiazalo sie do dostarczania pary do zegara do..konca swiata(..i jeden dzien dluzej..;o).Pary, ktora jest potrzebna do “gwizdania” na malych gwizdkach(co 15 minut) i na centralnej syrenie - co godzine..Para napedza tez silnik parowy, windujacy jedna metalowa kulke co 4.5 minuty na szczyt zegara.To ciezar tych stalowych kulek napedza mechanizm zegara.
© cpt.Roman Micinski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz