środa, 3 sierpnia 2016

# 22 - PORT ROYAL - Perła piratów z Karaibów...




cpt. Roman Miciński                                                                 ...ZABIORĘ WAS ® :




© cpt.Roman Miciński
  


        Koniec długiego półwyspu, od południa zamykającego zatokę Kingston na Jamajce, mieści nie tylko międzynarodowe lotnisko, ale też dwa historyczne forty I przechodzi na swoim końcu w łagodnie wypłycony obszar morza. 

       Tak, to tutaj - po przeciwnej stronie zatoki stolicy Jamajki - Kingston  I jego tętniacego życiem portu - leży to, co pozostało, po wspaniałym jak na swoje czasy porcie I mieście – PORT ROYAL  -  PERLE KARAIBSKIEGO PIRACTWAjesli czarnej to koloru kojarzacego się z charakterem jego mieszkańców - piratów, buccanierów, braci wybrzeża, privateerow I wszystkich którzy im służyli, czerpali z nich zyski I mieli interes w ich działalności.


                                                                       

Część zatoki Kingston koło PORT ROYAL
                                                                
        Minęło ponad 3 i pół dekady od czasu kiedy - położona  niemal w środku wielkiego karaibskiego akwenu wyspa Jamajka, łatwa do zorganizowania z niej  wypadu na przepływające I załadowane wszelkimi dobrami, złotem i srebrem galeony hiszpańskie,  stała się, wraz z rosnącym jak na drożdżach miastem PORT ROYAL - ich bazą, domem I wygodną redą dla ich żaglowców.

      Ta piękna, górzysta, porośnieta bogatą tropikalną roślinnością wyspa, zdetronizowała też trochę Tortugę - położoną na północny -wschód od Hispanioli, wyspę buccanierów - oferując wygodniejszą I zasłoniętą od huraganów karaibskich, wygodną do kotwiczenia naturalną zatokę.

       Jamajka będąca pod władaniem brytyjczyków od 1655 roku, formalnie została przejęta w 1670 roku na podstawie Umowy Madryckiej, a rozbudowany Port Royal nazywany był wtedy w świecie - “najbogatszym and najbardziej zepsutym miastem świata “ – wyprzedzając pod względem bogactwa nawet Brytyjski Londyn – który po wielkim pożarze w 1666 roku - wypalającym do gołej gleby niemal całe miasto - już  zdążył się odbudować w bardziej – znanej z czasów nam współczesnych - cywilizowanej formie. 

      Wpierw cukier trzcinowy, cacao oraz inne dobra uzyskiwane z wielkich plantacji, ale zaraz potem największy w świecie rynek handlu niewolnikami - głównie afrykańskimi, ale też z regionu Karaibów, zaczął stanowić o bogactwie miasta.



Wejscie do Fortu CHARLES – Port Royal –Jamajka



           To tutaj przybywali z całego niemal świata -  mężczyźni I kobiety wszystkich ras I zawodów, rządni sławy I pieniędzy, ale też wykolejeńcy życiowi, ofiary złego losu, lub braku szczęścia. Byli wśród nich ludzie z dobrze ustawionych, bogatych rodzin,kupcy,ludzie całkowicie wolni, ale też mniej, lub bardziej zniewoleni lub zmuszani do przyjazdu całkowicie wbrew własnej woli.

           Przybywało też tutaj praktycznie codziennie wielkie  bogactwo - od chińskich jedwabi, złotych dublonów, biżuterii, złota i srebra – po wszystkie możliwe wytworzone przez człowieka I przyrodę dobra – jako towar oferowany za dobrę cenę lub rabowany na własny, lub królewski rachunek na otwartym morzu, z hiszpańskich, francuskich, ale też brytyjskich galeonów I żaglowców, przez wszelkiego rodzaju rzezimieszków morskich - torując sobie drogę do tego jedynego, najbogatszego na świecie bazaru różności.

           Tutaj też oczekiwali przypłynięcia zastawów w złocie, listów dłużnych , uwolnienia i rozwiązania swojego losu, porwani na morzu przedstawiciele bogatych, wysoko postawionych ,często królewskich rodów.

           To stąd - z tego swoistego miasta całkowitego bezprawia, wypłynęła zjednoczona dla tego tylko celu, piracka flota późniejszego Gubernatora Jamajki - Henryka Morgana, żeby złupić i spalić bogate miasta Karaibów - Camaguey na Kubie, Maracaibo i w końcu Paname ( w 1671 roku).


     Na konarach tego drzewa  – w środku Fortu Charles’a - jeszcze w  XX wieku wieszano na nim do 6 na raz, piratów skazanych za morskie rozboje na Karaibach.

         Na flotę tę składały się, zajęte i zdobyte przez piratów, hiszpańskie galeony, uzbrojone żaglowce handlowe privateerów, działających na granicy piractwa - na podstawie glejtów królewskich czyli tzw. “Listów Marque”, buccanierzy na zdobytych statkach handlowych - piraci zajmujacy się suszeniem mięsa z kradzionego bydła, przygotowywanego dla siebie I innych piratów na dalekie wyprawy, oraz “bracia wybrzeża”- jak nazywano piratów atakujących rozbitków ze statków osiadłych na mieliznach zwiedzionych na nie fałszywymi, wystawianymi przez piratów, światłami czy latarniami.



                                             

                Pamięć o Pirackim Kapitanie Morganie – jest żywa do dnia dzisiejszego.



             Miasto to, wyrosłe na legendzie Sir Francisa Drake’a, który w 1596 zmarł gdzieś na Karaibach I był zwyczajem morskim pochowany w morzu, zaliczało do swoich mieszkańców nie tylko Pirata wszechczasów, Gubernatora Jamajki Henryka Morgana.


                                           


              Miejsce pochówku trzech z czterech żon Kapitana Henryka Morgana - Gubernatora Jamajki 
ale też słynnego Admirała Lorda Horatio Nelsona (wówczas kapitana - dowódcy Fortu Charles) ,oraz inną karaibską sławę piracką – siejącego postrach wśród podwładnych I w żegludze całych Karaibów “Czarnobrodego” – Edwarda Teacha.


         



                   Admirał Horatio Nelson (1758-1805) I jego wieloletnia kochanka Lady Emma Hamilton – żona Brytyjskiego Ambasadora w królestwie Neapolu - poznana dopiero w 1793, kilka lat po pobycie Nelsona na Jamajce.



                    To tutaj w PORT ROYAL – I na Karaibach (nazywanych wtedy Zachodnimi Indiami) przyszły Admirał Horation Nelson rozwinął swoją karierę, w 1779  awansując do stopnia Kapitana I otrzymując dowódstwo fortu Charles. 

Tutaj też opracował taktykę obrony okrężnej, zaprojektował I wykonał baterie dział zwanych później Bateria Nelsona. Tutaj wreszcie zakochany we Frances Nisbet, córce właściciela plantacji na wyspie Nevis – pojął ją w 1787 za żonę w małym kościółku Świętego Jana w miejscowości o nazwie... ...Drzewo Figowe.

           ...Ich certyfikat małżeński do dziś można oglądać w miejscowej parafii - podpisane również przez Księcia Clearance, późniejszego Króla Angli Williama IV który był świadkiem na ich ślubie.



             07.07.1692 - Był podobny jak większość w roku - pięknym, zalanym karaibskim błękitem dniem, I okołopołudniowa pora pozwalała jego mieszkańcom, załogom pirackich, buccanierskich I wojennych żaglowców korony, oddawać się błogiemu lenistwu, odsypianiu długiej I szalonej nocy, spędzonej na hazardzie, przy przednim rumie I przy boku nie tylko karaibskich, ale też zwabionych z całego niemal świata bogactwem I przepychem pirackiego gniazda, piękności. Niewolnicy zamknięci w drewnianych, wzmacnianych na rogach kutym żelazem klatkach – czekali na dopełnienie swojego losu na popołudniowej sesji handlowej.

             I wtedy nadeszło nieszczęście… trzęsienie ziemi upłynniło piaski półwyspu na których stało miasto, wciagnęło jego większą część pod wodę, a część stojących na redzie żaglowców zatonęła po wzajemnych kolizjach. Nadbiegająca lokalna fala tsunami, zalała część wystających na wodę domów I dopełniła pogromu flot - pirackiej I królewskiej. Liczba ofiar szacowana jest na około 2000 osób, zaś tracąc połowę miasta pod wodą - Port Royal już nigdy do wcześniejszej świetności się nie podniósł.




Odbudowany Fort Charles
Największe karaibskie działo z Fortu.
                                         




                  To miejsce, jakby wyklęte przez swoją przeszłość jeszcze dwa razy doświadczało podobnych, aczkolwiek o dużo mniejszym zakresie trzęsień ziemi - jednego w 14.01.1907 roku –wtedy to zapadła sie pod wodę reszta, poprzednio nietknięta  część murów miasta, obie baterie dział - Victory I Alberta - znalazły się pod wodą, a ich studzienki wentylacyjne zasypał piasek na zawsze.
Widoczny na zdięciu - magazyn prochów baterii Alberta, zapadł się częściowo pod ziemię.



           


                 Leżące po przeciwnej stronie zatoki miasto Kingston wybudowane już po poprzedniej tragedii z 1692 roku - było kompletnie zdewastowane - mimo że wstrząsy trwały poniżej 30 sekund, powstałe po nich pożary, ze względu na brak wody - dopalały zniszczone miasto przez następne 4 dni. Tym razem ofiar było ponad 800.



                  



                     To tutaj zapadł się 300 metrowy pas lądu przy ostatnim trzęsieniu ziemi w 1957 roku.
Kolejne trzęsienie nawiedziło Port Royal I Kingston 01.03.1957 roku. Tym razem długi na 300 metrów pas ziemi, wzdłuż południowej części Port Royal – zapadł się w głębiny morza, na szczęście tym razem nie wyrządzając ofiar, ani innych większych szkód. Oczywiście ilość siódemek w datach trzęsień - mimo że spora – jest przecież przypadkowa ...;o))



      



                         Wnętrze  hotelu Morgana stającego na ocalałym terenie Portu Royal.
Oczywiście już po pierwszym trzęsieniu ziemi próbowano ocalić jak najwięcej bogactw zatopionego miasta. Udało się to tylko częściowo, gdyż mimo niewielkiej głębokości technika wyławiania czegokolwiek spod wody była w powijakach. Tylko kilka drogocennych dział z murów miasta, zatopionych galeonów I nieznana ilość kosztowności trafiła z powrotem ponad powierzchnię wody.

                 Drugie a szczególnie  trzecie trzęsienie ziemi – przypomniało tylko historię pierwszego I uruchomiło ludzką wyobraźnię wspartą doskonalszą techniką w poszukiwaniu I odzyskiwaniu podwodnych skarbów. Nigdy nie dowiemy się co I kiedy zostało wydobyte – na przestrzeni już wieków takie próby uszczknięcia choćby trochę zatopionego przez Naturę bogactwa tego nieszczęsnego miasta były ponawiane wielokrotnie, krążą o tym nawet legendy.

                 Niezliczona ilość oficjalnych mniej lub bardziej expedycji, oficjalne poszukiwania za zgodą rządu w Kingston, prywatne wyprawy liczące na łud szczęścia, wreszcie legendy o złotych dublonach wyciąganych przy okazji połowów ryb, lobsterów czy krabów przez miejscowych rybaków... opowieści o ich znaleziskach do dziś zataczają kręgi wśród miejscowych I turystów.

                  Wyciszana jest też wprost na siłę - prawdziwą opowieść o znalezionych historycznych aterfaktach – rzeczach codziennego użytku, broni białej I drogocenności w tym złotych monet z epoki, cennych szczególnie do celów badawczych dla archeologów I historyków. Kilka skrzyń oficjalnie przekazanych przez jedną z profesjonalnych, sponsorowanych przez National Geographic wypraw poszukiwawczch, miejscowym władzom - w celu dalszych badań w miejscowym muzeum – “zniknęly” wprost następnego dnia... bez śladu, podobnie jak spisy rzeczy które te skrzynie zawieraly…
...Czyzby fatum ciążące nad tym miejscem ...upadlym “…najbardziej zepsutym miastem świata”.

               W każdym razie miejsce miejscowi poszukiwacze nieustannie szukają - szczególnie po silnych sztormach I huraganach nawiedzających rokrocznie cały akwen Karaibów…czy coś znajdują..?


    



            A może wśród wyciągniętych z morza małży, zaświeci blaskiem złoty dublon? 
Późniejsza historia Jamajki, miasta Kingston i tego co pozostało z Port Royalwymaga już osobnych opowieści - bunty niewolników, abolicja niewolnictwa w 1834 roku, która zawaliła gospodarkę Jamajki – aż po historię karaibskiej muzyki calypso zmieszanej z amerykańskim R&B - co jako oryginalnego jej twórcę wykreowało Boba Marleya I jego Reggae na autentycznych liderów muzycznych, wpierw Jamajki, potem w ciągu  lat 70 - tych zdobyć światowy rozgłos szczególnie w świecie hippisów I innych ruchów rebelii studenckich.


 Autor z… Bobem Marley’em w Kingston...
                                                             

                                                             
         W kazdym razie Jamajka mimo politycznych turbulencji warta jest odwiedzenia, gdyż nawet pomijając niesamowite walory przyrodnicze tej przepięknej karaibskiej wyspy - do dzisiejszych czasów praktycznie wszędzie można wyczuć tę bundowniczą naturę potomków piratów I niewolników, oraz spotkać ich np. na przepięknych plażach  - żeby wysłuchać mniej, lub bardziej prawdziwych, ale zawsze pobudzajacych wyobraźnię historii I posłuchać reggae ...u jego źródła.




  













                                                             

                                                                                                            















Dzisiejsi... Piraci z KaraibÓw... na plaży niedaleko  PORT ROYAL                




© cpt.Roman Miciński


                                                                                                                            

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz