środa, 23 marca 2016

# 15 - MOJA WYSPA WIELKANOCNA....z ŻYCZENIAMI - DOBREJ WIELKIEJ NOCY - ..;o))

   
cpt. Roman Miciński                                                                  
...ZABIORĘ WAS ® :

  ©cpt.Roman Miciński


NIE, to NIE JEST  wszystkim znana RAPA NUI ,czyli Wyspa Wielkanocna (EASTER ISLAND), znana z wyobrażeń głów kolosów Moai – figur monolitycznych,wykonanych z tufu wulkanicznego, z których niektóre ważą nawet ponad 20 ton i mają ponad 6 metrów wysokości.Nie jest to wyspa dla turystów,bedąca swoim własnym pomnikiem zagłady lokalnej cywilizacji, po chyba pierwszej  w dziejach,wywołanej ręką człowieka, katastrofie ekologicznej-cywilizacji, której pomniki Moai , nie  są jedynym dowodem istnienia.Znaleziono tam również, drewniane tabliczki pokryte pismem, zwanym rongorongo, które nie zostało dotąd przypisane żadnej cywilizacji i odczytane.


"Moją" wyspą wielkanocną, z powyżej opisaną. łączy tylko to , że obie leżą na tym samym ...Oceanie, na ...PACYFIKU...


Każdy z nas ma swoje ulubione miejsce na Ziemi..punkt do którego ,nawet po latach absencji,chętnie wróci i wracać bedzie, żeby chociażby te przelatujace z prędkością Pendolino lata,wspominać. Tym bardziej, że nawet przy  powtarzającym się odczuciu deja vu...Heraklit z Efezu,filozof grecki,będący również autorem  filozoficznej mądrości, że .."wszystko płynie...", twierdził , nie bez racji, że .."nigdy dwa razy nie wchodzimy do tej samej rzeki.."A co dopiero do OCEANU!!! - nawet jeśli z nazwy i definicji wbrew ..szalonemu "zachowaniu"(w sezonie tajfunowym -brakuje liter alfabetu, żeby dać imie kolejnym sztormom)..nazywamy go Spokojnym..
    Mam wiele ulubionych miejsc, do których ,jeśli jest okazja, wracam- chociaż, one i ja zmieniamy się w rytm pulsujacego wokół świata i nigdy już nie będą one takie same, jak przy pierwszej wizycie.
   Długie ,kilkutygodniowe tzw. "przeloty" oceaniczne, nawet największych i najszybszych kontenerowców, jeśli odbywają sie w miare dobrej pogodzie, dają załodze statku ,choć troche czasu na odreagowanie uciążliwości długiego szeregu portów, zawsze wypęłnionych 24 godzinną ,nieprzerwaną pracą terminali.Jeśli jednak przelot jest zbyt długi , wypełniony rutynową codzienną pracą, w otoczeniu bezkresnego horyzontu Oceanu, dla własnego i załogi zdrowia psychicznego , staram sie - na etapie planowania podróży, znależć jakiś punkt zainteresowania ,w postaci zaplanowania trasy w poblizu  archipelagu, cieśniny czy wyspy.Przy  odrobinie szczęścia , przepłyniecia go w ciągu dnia i przy dobrej pogodzie, staje się wartym fotografi i zainteresowania ,przerywnikiem monotoni wielkiego Oceanu.


         Takim dość często używanym, moim przerywnikiem monotoni horyzontu Oceanu Spokojnego jest..MOJA WYSPA WIELKANOCNA...w postaci BIAŁEGO WIELKANOCNEGO KRÓLICZKA..bo tak,z kilku kierunków , z których do niej dopływałem na przestrzeni wielu lat, wygląda. Wyspa ,to jest za dużo powiedziane, tak naprawe jest to wystająca ledwo nad poziom Oceanu , część krawędzi krateru podwodnego wulkanu, raptem około 100 metrów długa i na około 8 metrów szeroka.Najwyższym jej punktem, zmierzonym w roku 1953  była wysokość  34 metry, ale od tej pory sztormy i deszcze strąciły i wypłukały z niej kilka metrów...tworząc ..uszy mojego ulubionego króliczka wielkanocnego.
   Podwodne wulkany-rozrzucone na przestrzeni ponad 400 km, utworzyły cały archipelag - czterech dużo większych bezludnych wysp, porosnietych niezbyt bogatą roślinnością,z iguanami i wężami,specyficznymi tylko dla tego archipelagu i różnymi endemicznymi ptakami.Oprócz jedynie tam wystepujących papug, gołębi i sów ,zmieszkuje je też wielka ilość bardziej popularnych ptaków morskich. Sprowadzone ,obce lokalnemu ecosystemowi owce - niezagrożone przez nikogo-rozrosły się do stada ponad 2000 sztuk i zamieniły największą z wysp archipelagu ,Socorro, w półpustynie. Małe ,meksykańskie garnizony 45 i 9 osób chronią do dwóch z nich, dostępu.Zgoda na turystyczną wizytę jest praktycznie niemożliwa, na badania naukowe lokalnej przyrody - wymaga doskonałego programu badań,  ,długotrwałych zabiegów i dyplomacji ,oraz kwarantanny.


         Ale wracajmy do naszego KRÓLICZKA- omywana ciagle przez Ocean,nie mając roślinnosci i żadnych lądowych zwierząt ,pozostaje domeną ptactwa morskiego,znaczącego ją duża ilościa białych odchodów...co dodaje jej uroku i..koloru.Niewiele osób ją dotychczas odwiedziło, gdyż będąc daleko od standardowych szlaków żeglugowych  i od innych wysp archipelagu- wymaga specjalnej wyprawy.
Czasami tylko, traktowana jako curiozum, sprowadza w swoje okolice wyprawy nurkowe- gdyż wody w bezpośredniej okolicy wysepki wprost kipią od podwodnego życia, we wszystkich możliwych do wyobrażenia formach. 
Obserwując za każdym moim pobytem, że woda aż roi się od ryb,co też jest powodem,olbrzymiej, jak wielkość wyspy, ilości zamieszkujących ja ptaków morskich - aż dwukrotnie byłem świadkiem wypraw nurkowych.. na "moją" wyspę.Często też ,pojawiały sie w jej okolicy delfiny i całe rodziny wielorybów traktując ja prawdopodobnie jako doskonały przystanek na trasie swoich oceanicznych podróży.


          


Do myśli że jest już "moja" - szybko sie przyzwyczaiłem,  odwiedzając Ją wielokrotnie - więc jako gospodarz... ZAPRASZAM ..jeśli ktoś z WAS.... bedzie w poblizu...
Dla niespełnionych marzycieli i podróżników-których nie przerażają globalne od Polski odległości -proponuje paszpot i wizę , na moja WYSPĘ WIELKANOCNĄ... ;o))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz