sobota, 16 kwietnia 2016

# 17 – HOMAR..na sniadanie….?




 cpt. Roman Miciński                                                                  
...ZABIORĘ WAS ® :

 
© cpt.Roman Miciński


          Mięso z Homara (lobstera), zawsze smaczne i delikatne - uważane
jest za danie wyrafinowane i raczej dla najwyżej usytuowanych klas
społecznych- więcej, jego spożywanie nobilitowało przedstawicieli
klasy średniej, podnosiło ich prestiż i samozadowolenie do poziomu…
...o klasę wyższą..;o)).
       
         Z resztą podobnie jak kawior z jesiotra ( czarny – astrachański),
policzki Halibuta (sic!), Kraby Opillio, czy w innych kulturach swieże mózgi małp,
czy “upolowany “ wojownik wrogiego plemienia.

         O rogach pegazów, pikach Narwali, mielonych pazurach tygrysich,
rogach nosorożców i trąbach słoni nie będziemy wspominać...
...bo pozostaniemy przy rozmowie o  wyrafinowanych posiłkach
 bliższych naszej europejskiej kulturze ;o)).

         Otóż ostatnio jedna z wiodących linii lotniczych na świecie
( jej reklame tutaj sobie też darujemy – wspomnę tylko, że zatrudnia
... skośnookie stewardesy ;o))  ) ,wprowadziła miły podniebieniu zwyczaj,
 serwowania HOMARA… na śniadanie, oczywiście w swojej bussiness i pierwszej klasie.

         Tak wymyślili  światowi mistrzowie przystawek – kucharze, którzy
oszałamiają w najlepszych restauracjach  najlepszych hoteli świata -
nie tylko piramidami, swoich coraz to bardziej wyrafinowancych pomysłów,
nazw, niespotykanych, coraz to nowszych produktów wprowadzanych na stoły
możnych, ale też piramidalnymi zarobkami, za ten swój wyrafinowany
wysilek i gust sprzedawany... powiedzmy... lepiej sytuowanym.

        Według nich, Homar jest gwarantem wyrafinowania naszego smaku, potwierdzeniem
 pozycji spolecznej, jak również gwarantem naszej miłości do siebie??

(...a moze do osoby, którą na takie śniadanie  zaprosimy-ups!).

        Niektórzy ze światowo znanych szefów kuchni poszli o krok dalej -
twierdzą, że samo jedzenie Homara jest podobne do ... miłości ...
Chociaż sam pan HOMAR ...no cóż, przystojny jest... patrz zdięcie - można się zakochać ... ;o))


Popularny Homar wód tropikalnych
- występuje na całym świecie.













        Ludzie zawsze będą pożądali tego, co rzadkie, niedostępne dla wszystkich i drogie, a przy tym trudne do zdobycia.Dlatego oferta - nie wymienionych z nazwy lini lotniczych - rzeczywiście robi (..w powietrzu) furorę ... ;o)).

        Jest to, co prawda, ze względu na specyfikę wszystkich posiłków na pokładach samolotów - danie już gotowe, mrożone i tylko na miejscu odgrzewane...

        Ale kto by tam narzekał - na bezrybiu i rak ups! HOMAR –ryba…;o))

        Tym bardziej, że, jak twierdzą znawcy, cechuje go nie tylko  wyrafinowany smak,  forma podania, a za tym wyrażona dbałość o pasażerów (najwyzszych klas), ale też właściwości lecznicze
(na praktycznie wszystkie choroby) mięsa z Homara dają mu przewagę......w tym przewagę nad innymi liniami lotniczymi.Ups!


HOMAR ... zaproszony na śniadanie! Ups! ;o))
        Serwowanie Homara zawsze jest postrzegane jako danie na specjalne okazje, nie do przecenienia przy obchodach największych swiąt i celebracji.











        A czemu na sniadanie?- znawcy twierdzą, że podawany na śniadanie demonstruje swój najwyższy styl, jedzenie go na lunch czy obiad jest po prostu zbyt prostackie, żeby nie powiedzieć ordynarne,jak na nasz osobisty stopień wyrafinowania...

        Natomiast jako danie śniadaniowe, w postaci dużego Homara Sashimi,Homara z  ryżem, lub kaszka homarowa, poparte smakiem wysokiego kieliszka porannego szampana  (na przyklad - Don Perignon 1964 ) i wsparte melodią muzyki Mazarta, demontruje nasze glębokie przywiązanie do tradycji ( Mozart? Don Perignon? ),naszych wewnętrznych potrzeb (trudno się z tym nie zgodzić ;o) )
oraz dbałości o zdrowie ( o tak!;o)  ).

         
  Jest to tez JEDYNA droga smakowania  radości z życia,
w jego prostej, podstawowej formie... Czego i Państwu – 
odwiedzającym mój blog – szczerze życzę ... ;o))


Homar Amerykański - wybrzeże Atlantyku - od stanu Maine do Północnej Karoliny
                                 

                                       No cóż – nie ja to wymyśliłem że podróże kształcą…;o))



© cpt.Roman Miciński

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz