..ZABIORĘ WAS ® :
© cpt.Roman Micinski
© cpt.Roman Micinski
______________________________________
Napisalbym dla Was wiecej na samochodzie , ale moj Pan mnie
okrzyczal ,ze mu nowego Jeepa porysuje… Ludzie sa jacys dziwni, kupuja auta i potem bardziej o nie dbaja niz o swoich przyjaciol i nawet samych siebie...A pozniej gnaja gdzies
przed siebie, podrozuja, przemieszczaja sie samolotami , statkami ,JEEPAMI (tak
tak!) zamiast choc na troche posiedziec w jednym miejscu i rozgladnac sie
wokolo- jak tu ladnie…
Moj Pan tez mnie przegnal przez kontynenty,wiele podrozy samolotami(tych
najbardziej nie lubilem) ,statkami(ferry) ,samochodami - tak jakby mu zle bylo
w jednym miejscu…Nawet jak juz sie zgodzilem zostawac w tych roznych dziwnych
miejscach gdzie mnie przywozil - to przeciez nie musialem zostawac tak dlugo
sam.Pan mnie czasami zabieral ze soba, ale wszyscy mnie potem glaskali, albo zostawalem sam w samochodzie...Az musialem Pana nauczyc ,ze nie bede w samochodzie zostawac sam!!!
...I co z tego ,ze to byl nowy samochod...
Pan mowil, ze to wszystko dla pieniedzy, ale po co mu jakies tam pieniadze, jak
przeciez ja moge zawsze cos upolowac.
Tylko mnie Pan zawsze wstrzymuje..Na przyklad na
Aleutach..spedzilismy tam prawie dwa lata i mimo ze lisy , orly, i foki byly w
zasiegu zebow-Pan nigdy nie pozwolil mi nic upolowac..Nawet jednego lososia!..z
tych co prawie same do pyska wskakiwaly… Oj! dziwni ci ludzie sa…
Na przyklad poznany na Aleutach Roman – malo mnie nie udusil na powitanie ,a przeciez
dopiero co sie poznalismy…
I chcialem go tylko polizac..Zabralem go potem z moim
Panem w tundre ,
ale on juz tylko
interesowal sie Orlami ..caly czas je fotografowal,kazdego i z kazdej
strony…
Dziwni ci ludzie sa…zeby robic sobie zdiecia ze sruba...
zamiast ze mna...
Ozyr - Ozir - Ozyrys-Osiris (PODROZNIK)
Ozyrys (egip. Isir lub Iszir) – w mitologii egipskiej bóg
śmierci i odrodzonego życia.
W metryce zapisany zostal jako Lord Omar. W skrocie nazywany Ozyr,
czyli czlonek naszej rodziny w postaci wyzla wajmarskiego. Przezyl 12 lat.
Szkoda, ze nie dluzej. Bardzo go nam brak.
Jego historia zaczela sie w Polsce. Urodzil sie 18 maja
2005. W sierpniu tegoz roku razem z nowa rodzina przeprowadzil sie do
Kaliforni. Wtedy to pierwszy raz pokonal samolotem Atlantyk i polnocno
amerykanski kontynent. Zamieszkal wowczas w okolicy Los Angeles, w dzielnicy o
nazwie Palos Verdes (Zielone Wzgorza)- z pieknym widokiem na Pacyfik.
USA, Kalifornia, Palos Verdes
Byl pieknym ,madrym psem - po dziadku mistrzu swiata.
Mielismy razem wspanialy czas, aczkolwiek potrafil byc bardzo uciazliwy i
zaborczy .Coz ,mial po prostu swoj charakter. Przywiazany przed supermarketem
potrafil wyc tak przerazliwie,nad swoim nieszczesciem psa “uwiazanego”, ze
zwracal uwage wszystkich obecnych. Mijajacy go ludzie podziwiali go za wyglad i
oczywiscie koniecznie chcieli go dotknac. Zawsze mielismy obawy, czy pies
zachowa sie spokojnie...bo to jednak pies.
Ozyr pierwszy raz mieszkal w Kaliforni przez 5 lat.
Wrocilismy do Polski - wiec pokonal caly kontynent i Atlantyk juz 2 –gi raz w
swoim zyciu. Jak przez cale swoje zycie,tutaj tez nie mogl narzekac na swobode. Zarowno w
Stanach jak i w Polsce otaczala go zawsze przyroda.Dlugie , calkowicie
nieskrepowane spacery – to bylo to, co Ozyr lubil najbardziej… Prawie nigdy nie
chodzil na smyczy.
Polska, Los,
To byla druga podroz Ozyra z poprzez Atlantyk i kontynent
amerykanski. Nie przepadal za tymi podrozami. Taka podroz to minimum 16 godzin,
w klatce dla psa w klimatyzowanym pomieszczeniu bagazowym. Pamietam, jak po
takiej podrozy obskoczyl wiele slupkow na Okeciu (teraz lotnisko Chopin), wypil
mnostwo wody i zjadl sporo kabanosow.Wszystko po to ,aby odreagowac stres z
podrozy..
Nie byl to jednak powrot na stale do Polski. W 2012 roku
Ozyr ,ze swoim Panem wyjechal do Dutch Harbor,na aleuckiej wyspie Unalaska -
Alaska.Byl to wiec dla Ozyra juz 3-ci transoceaniczny i transkontynentalny
przelot . Do samego Dutch Harbor na Aleuty - niestety tez musial doleciec. Byla
to jednak znacznie krotsza podroz, bo okolo 3.5 godziny. Samolot tez byl
mniejszy. Pomieszczenie bagazowe,gdzie spedzil ta podroz - to czesc glownego
pokladu samolotu , oddzielona od pasazerow brezentowa kurtyna.
Na Alasce szybko sie zadomowil – otaczaly go znowu piekne
tereny tundry, porastajacej wulkanicznego pochodzenia gory , ale tez niestety , nie najlepsza pogoda.Co prawda zima to srednio tylko minus 2 stopnie C, ale w
czasie bardzo krotkiego lata temperatura nie przekraczala plus 15 stopni
Celsjusza.No i te mgly,silne wiatry oraz opady – 7 roznych pogod zdarzajacych sie
prawie kazdego dnia.Czlowiek wytrzyma..bo musi - dla Ozyra nie obylo sie bez
specjalnych kubraczkow..Na Aleutach mielismy wowczas nieograniczone
zaopatrzenie w dorsza. Lubil go w swoim wlasnym pozywieniu, ale jak to pies –
patrzyl prosto w oczy swojego Pana, kiedy ten przygotowywal potrawy dla
siebie..
Okolice Dutch Harbor, Alaska, USA
Powrot z Aleutow zaplanowany byl juz wczesniej i troche
inna ,ciekawsza, droga.Z Dutch Harbor trzeba bylo jednak wyleciec samolotem - po
wyladowaniu w Anchorage-Alaska, Ozyr pojechal ”swoim rydwanem”przez Alaske,Kanade
i zachodnie stany USA - ..cale 15 tysiecy kilometrow - do Kaliforni. Byla to
piekna , niezapomniana dla wszystkich, rodzinna podroz trwajaca 2 tygodnie.
Rainbow Point, Montana (Yellowstone), USA
RYDWAN Ozyra
Po krotkim pobycie w Kaliforni i wypadzie do Meksyku - przyszla pora na
kolejna wielka ,znowu lotnicza podroz przez Atlantyk. To juz byla Jego czwarty tak
daleki przelot samolotem. Rodzina zartowala, ze moglby zbierac w liniach lotniczych
dodatkowe punkty na darmowe przeloty. Podroz minela szczesliwie, aczkolwiek
tylko Ozyr moglby opowiedziec co przezyl. Na pewno nie przepadal za tymi , szczegolnie
lotniczymi wyjazdami.
Po powrocie do domu w swoim wlasnym legowisku odnalazl
nowego lokatora, ale potrafil go zaakceptowac.Poczatkowa nieufnosc, przerodzila
sie szybko w pelna respektu przyjazn.
Znowu w domu, ale z nowym lokatorem.
Los, mazowieckie,
Polska
W Polsce tez wedrowal ze swoim Panem,zwiedzil ja prawie
cala, zaliczyl tez wyprawy do Niemiec.
W 2015 Pan Ozyra musial wyjechac znowu na prawie na
poltora roku. Moze to bylo powodem, ze Ozyr zaczal chorowac i w maju 2016 roku
musial sie z nami pozegnac. Pochowalismy go w naszym ogrodzie , byl
jakis sposob na pozegnanie... choc mamy go ciagle przy sobie.
Tak! Ozyr moglby wiele opowiedziec- zwiedzil przeciez pol
swiata ,znaczyl swoja obecnosc… podlewal nie tylko polskie lasy ,ale...tez od tundry, poprzez sekwoje,az po kaktusy…
Uczmy sie kochac swoich (nie tylko czworonoznych...) Przyjaciol
– tak wielu z nich i tak wczesnie od nas odchodzi…
©
cpt.Roman Micinski – na podstawie opowiadania pp. Pawlakow
korzystajac ze zdiec swoich, oraz z rodzinnego albumu. Logo postu to portret Ozyra-autorstwa pani Sylwi Pawlak.
Jakże prawdziwie ...
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńFajny piesek prawda?? Nasze tez wszystkie zwierzatka sa fajne, maja dusze i charakter -wiec trzeba o nie bardzo dbac ;o))
Usuń