

...ZABIORĘ WAS ® :
© cpt.Roman Miciński
________________________________________________________________
To dzieje się naprawdę - tu i teraz - na 2 –ch Oceanach :Indyjskim i Atlantyku, na conajmniej 4 morzach - na przełomie Marca / Kwietnia i I-szej połowy Maja 2016 roku. Nie wierzycie ?... przyjedźcie do Hamburga, do terminalu kontenerowego HHLA Burchard 12 Maja 2016. na 06:00 lt rano.
CCNI ARAUCO - na kotwicy, bez ładunków i nadziei na nie... |
wystarczająca, a może moja jest w jakiś sposób ograniczona, żeby taką podróż
wymysleć, a może bardziej nawet... ...żeby ja zrealizowac..;o)).
Na dwa tygodnie przed moim planem powrotu na statek – można powiedzieć -nagle wyrwany z butów – musiałem w trybie prawie awaryjnym polecieć do Hong Kongu i zmienić odmawiajacego tego typu przedsięwzięcia – Kapitana, na moim poprzednim statku CCNI ARAUCO.
Juz wcześniej wiedziałem, że podobnie jak setki innych statków - statek nie mógł znaleźć ładunków eksportowych, przez zwolnienie produkcji w Chinach, ogólny stan rynków światowych oraz kryzys finasowania produkcji ( dołujaca giełda w Pekinie ). Nie przewidziawszy tego, firmy zatrudniające kontenerowce do przewozu swojego ładunku, zmuszone zostały do odstawienia je na tzw. sznurek - czyli na postawienie ich na redach - Hong Kongu ,Shanghaju , Ningbo i innych portów Chińskich, ale też Tajwanu i na przykład Południowej Korei, w oczekiwaniu na poprawienie się koniuktury, napływ zamówień i ładunków.
Nikt nie przewidział też … tak pięknej pogody… |
Więc nikt tej sytuacji oczywiście nie przewidział.Niektóre z tych wielkich statków kontenerowych, patrząc na stan z Maja 2016 roku, spędziły cały rok na kotwicach - co prawda ciągle obsadzone zalogą i utrzymywane w stanie gotowości do podróży, czyli na tzw. “ciepłym sznurku” ,ale z kadłubami obrośniętymi glonami - nim wyruszą w daleką podróż, będą musiały być przez nurków oskrobane z narośli.
“Mój” CCNI ARAUCO- statek nowy, niecały rok temu zbudowany, miał więcej szczęścia -wykonał, mimo narastającego już kryzysu, 3 podróże z Chin do Ameryki Południowej (Brazylii, Urugwaju i Argentyny ) i z powrotem do Chin, będąc wciąż w pełni załadowany kontenerami. Dopiero z moim styczniowym urlopem zbiegła się wiadomość o możliwości odstawienia statku na sznurek, z braku następnego ładunku na tej linii. I rzeczywiście -już w lutym trafił “na sznurek” - wpierw w Korei - koło portu w Pusan, a później do Hong Kongu.
![]() |
Jeszcze na redzie... w oczekiwaniu na wypłynięcie… |
Okazało się, że z pozoru szalony pomysł wysyłania przez pol świata, całkowicie PUSTEGO statku w stanie tzw. balastowym, z wynurzonym dziobem i ledwo zanurzoną śrubą okrętową, w zasadzie nie przystosowanym nawet konstrukcyjnie do pełno Oceanicznych podróży w takim
stanie niezaładowania, jest jedyną możliwą opcją zatrudnienia i wprowadzenia tego statku na linię.
Nie będziemy wnikać w szczegóły finansowe wyprawy - generalnie pusty statek nie zarabia - jego doba utrzymania kosztuje dużo więcej jak płynie – nawet z ekonomiczną prędkością, niż jak stoi na kotwicy... ale jak stoi w miejscu, gdzie może stać w oczekiwaniu na ładunek następny rok?
Trzeba dodać, że statek, wynajmowany od firmy włascicielskiej przez przewoźnika towarów - czy stoi,czy płynie - zarabia. Kazde 24 godz.“służby” owocuje dzienną stawką, która wpływa na konta właścicieli statku, pokrywa koszty załogi, jej utrzymania ,ubezpieczenia i generuje właścicielom zyski. Natomiast firmie przewoźnika... niestety tylko straty.
Hong Kong - Kowloon - w drodze motorówką na statek… mijam historyczną keję STAR
Ferry…
|
Natomiast ryzyko związane z wysyłaniem statku w tak szaloną podróż zostawili …EKSPERTOM... Pech chce, że jak się słupki matematycznych kalkulacji zgadzają to… nikt dalej nie szuka trudności - wiadomo kasa jakoś się musi zgodzić - a zycie... musi się do tego dostosować!!!
Więc jeśli jest szansa że statek zamiast strat zacznie, po 1 miesiącu postoju przynosić zyski… nawet dopiero za następne 2 miesiące,to wchodzimy w to!!
Nie każdy jest ekspertem.. bowiem (znów według cytowanego Nielsa Bohra:“..Expert to ktoś, kto już popełnił wszystkie możliwe pomyłki w swojej wąskiej specjalizacji..”;o))
Żeby z długiej historii zrobić krótszą - na 12 godzin przed wypłynięciem w EPICKĄ podróż z HONG KONGU do HAMBURGA - nowym, ale CAŁKOWICIE pustym statkiem - trafiłem na niego, zmieniając Kapitana, któremu liczenie na powtarzające się codziennie przez nastepne 50 dni szczęście , dobrą pogodę,na trasie 2 oceanów, 4 mórz i kilku cieśnin, oraz opłynięcie osławionego złymi pogodami południowego Cypla Przylądka Dobrej Nadziei w Afryce…wydawało się jak dla EKSPERTA... zbyt dużym wyzwaniem i ryzykiem...(ups! ;o)
Te 12 godzin w Hong Kongu, musiało mi wystarczyć na dopilnowanie zaopatrzenia statku: w paliwo ( 2 różne gatunki - ilości liczone w tysiącach ton ) ,w oleje ( 6 różnych gatunków ), części zapasowe I zamienne, farby, oraz tysiace drobnych, ale niezbędnych na tę podróż rzeczy, wreszcie... żywność dla 20-osobowej załogi, na co najmniej 55 dni ( z owocami I warzywami -wierzcie mi, trochę logistyki jest przy takim planowaniu potrzebne, żeby świeżego jedzenia wystarczyło..)
Już po wypłynięciu z Hong Kongu - gdzieś tam za Horyzontem I za 13 505 milami
...jest HAMBURG!
|

Nie będę opisywał wszystkich szczegółów tej naprawdę, nawet jak na
współczesne czasy, niezwykłej podróży... w końcu to 48 dni codziennej,rutynowej pracy i wysiłku całej, może nawet nie do końca świadomej ogromu wyzwania, załogi...

Mowią, że odważnym... i nieświadomym szczęście sprzyja...więc i nam udało się zamknąć tę podróż, wymijając po drodze 2 tajfuny na Oceanie Indyjskim i to mimo wymogu utrzymania ekonomicznej prędkości, więc czytaj - "podróży najtańszej", bo wykonanej przy najmniejszej spalonej ilości paliwa.
Od razu miałem skojarzenia z historią herbacianych kliprów, napędzanych wiatrem w szalonych regatach Hong Kong – Europa, których dowódca zwycięskiego klipra mógł dyktować ceny herbaty, na wymagającym londyńskim rynku. Poczytajcie o tych wspaniałych statkach,(np. w # pt.-Batawia..), ich marynarzach i kapitanach,ale także o ludziach którzy stali w tle tych zmagań z Oceanami, jak np.pan Lipton... brzmi znajomo, tak! Sir Thomas Lipton…
Kliper Cutty Sark - jeden z najszybszych herbacianych kliprów w historii -jako muzeum w Londyńskim Greenwich, autor przy pięknie zdobionej rufie, Galion na dziobie i… napęd tego pięknego żaglowca...
Ale wróćmy to naszej podróży - wybrana przeze mnie trasa,w dużym stopniu odtwarzająca szlaki startujących też z Hong Kongu do Europy herbacianychkliprow, taktyka i strategia takiego doboru prędkosci, aby trafić na sprzyjające wiatry i falowanie, zaowocowała raczej spokojnym przelotem. Starania utrzymania pustego wynurzonego statku na żeglarskich kursach baksztagowych, czyli z falą i wiatrem, popychającym statek z cwiartek rufowych – pomimo nie zawsze idealnie dobrej, ale w końcu normalnej oceanicznej pogody, sprawdziły się fantastycznie.
Na Oceanie Indyjskim - jedna ze skałek przy wyspie
Mauritius...
Nawet w najcięższych spotkanych warunkach - fala ponad 6 metrów i wiatr rzędu 8B - mimo bardzo krótkiego okresu kołysań pustego statku ( tylko 8 sekund!)-statek ( i załoga ) znosił je poprawnie…
Aż strach pomyśleć, co działoby się, gdyby podobne warunki zaskoczyłyby nas z kierunków dziobowych... z tlukącym o fale pustym dziobem I wyskakująca ponad powierzchnię wody śruba... statek po prostu stanąłby w miejscu i z trudnością utrzymywał sterowność …
Mieliśmy też szczęście na przeskoczenie w dobrych warunkach, znanej ze złych pogód, południowej części Afryki, wystawionej na sztormy Oceanu Południowego– w dosłownie 2.5 dniowej przerwie między jednym, a drugim sztormem.
Aktualnie w momencie kiedy piszę te słowa, pogoda przy Przylądku Dobrej Nadziei pozostawionym za rufą 4 dni temu, to według mapy pogodowej...”Siła wiatru 11B wysokość fali - 11.4 metra” – zabójcze warunki dla każdego, nawet w pełni załadowanego statku... dla pustego..lepiej nie mówić...Ale na pamiatke-NIE spotkania ,kolorowa mapke pogodowa zostawilem sobie na pamiatke..;o)
Po raz kolejny zostało to sprawdzone – Ziemia jest Okrągła...
Atlantyk też przywitał nas dobrą pogodą – jakby chcąc poprzeć nas w tej eskapadzie I ...do samego Hamburga nie postraszyła nas żadna prognoza, której powinniśmy się obawiać…
Wiec tak jak obiecałem 48 dni temu... w Hamburgu będziemy przy kei 12 Maja 2016 o 06:00 rano –nie wierzycie?...Przyjedzcie i sprawdzcie… będzie więcej witających nas osób, z obu zatrudniających statek firm hamburskich...
Zapraszam na kieliszek szampana i...obiecuję gotowość do wyjścia w morze …po 12 godzinnym załadunku, bunkrowaniu paliwa i zaopatrzeniu statku na nową, tym razem już z pełnym ładunkiem, podróż...
Zastanawiacie się może, czemu ta podróż była EPICKA???... to proste… NOWA linia na
której będzie statek pracował nazywa się… EPIC LINE... ( od skrótu Europa - Perska ( zatoka ) – Indie – Contenerowa Linia ) .., aby dołączyć do niej, pusty statek pokonał ….13 505 Nm... prawie zawsze pustego OCEANU, z numerem podróży “…EPIC # 999..” (SIC!!) …oznaczającym podróż bez ładunku…
© cpt.Roman Miciński
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz