piątek, 8 grudnia 2017

# 69-URUGWAJ-PUNTA del ESTE-PUEBLO PRACOWITEGO CZLOWIEKA...


cpt.Roman Miciński     




...ZABIORĘ WAS ®
© cpt.Roman Micinski    __________________________________________________________

…i leniwych lwow morskich...Czy leniwych? Z tym drugim nie calkiem sie zgadzam ;o))

                                      
        Kazdy kraj na Ziemi ma swoj Sopot...taki na jaki zasluzyl...ups! Niektore kraje – te  wybrane i wyroznione przez... Nature-- maja jeszcze Zakopane...Ale moze, na razie,skupmy sie na Sopocie..., a ciupagi odlozmy do kata ,czyli ..moze na inna okazje;o))
Sa wiec szeroko znane i odwiedzane ,w celu pozbycia sie nadmiaru pieniedzy ups!, oprocz wymienionego oczywiscie Sopotu, na przyklad - Las Vegas, Atlantic City, Monte Carlo, Haifa,Zlote Piaski,Macau,Varadero, czy tez  inne np. Miami ;o)).
W Ameryce Poludniowej takim uznanym, rozreklamowanym i masowo uczeszczanym kurortem jest Punta del Este.
Popularnosc zdobyl ,nie tylko wsrod rodzimych Urugwajczykow , ale rowniez,a moze szczegolnie, wsrod turystow osciennych panstw - Brazyli, Argentyny (mimo oba te wielkie panstwa Ameryki Poludniowej maja swoje wspaniale plaze i nad oceaniczne kurorty), a szczegolnie wsrod Paragwajczykow - pozbawionych dostepu do morza.Biorac pod uwage jeszcze turystow przybylych z przeplywajacych i zatrzymujacych sie tutaj , w drodze do Buenos Aires i Montevideo- wielkich statkow pasazerskich..mamy tlumy turystow...,oraz , chca niechcac... do czynienia z Kurortem na Kurortami...Ameryki Poludniowej ;o)) ...
Nie mam tutaj oczywiscie na mysli statkow,ktore zatrzymuja sie w Montevideo-stolicy Urugwaju, ktorych „pasazerowie” pozostaja na paszy tresciwej i sianie , w czasie calej podrozy morskiej,a swieza bryze morska odczuwaj tylko wtedy jesli.... naprawde wieje mocny wiatr.Obecnosc takich statkow „pasazerskich” na otwartym oceanie ( na zdjeciu jeden z najwiekszych tego typu na swiecie)...wyczuwa sie juz z odleglosci 10 mil morskich tj. 18.5 km!..ups! ;o)).




Tutaj na zdjeciach, w trakcie zaladunku...  siana, gdyz wszyscy rogaci „pasazerowie”, okolo 8.000 sztuk rozlokowanych juz jest na pokladzie..,


 wedlug slow mojego pilota,  w przypadku nierogacizny - np. potulnych owieczek –spokojnie miesci sie jej ponad       10 000 sztuk;o)                                                                                                                  


Wracajac do Punta del Este ...Wysuniety w poludniowy Ocean Atlantycki przyladek, oplywany raczej chlodnymi ,ale za to bogatymi w ryby wodami,byl od zawsze - do czasu pojawienia sie..turystow, okupowany  przez stada lwow morskich-nie bez przyczyny uwazajacych te wody i plaze (ze o falochronach portu nawet nie wspomne....;o)) za swoje Krolestwo... 














Nim tam,do Punta del Este, dotarlem musialem pokonac trase z Montevideo(patrz rowniez post # 29-Urugway - Na granicy kolonialnych poteg..), stolicy,glownego centrum biznesu i glownego portu Urugwaju.Faktem jest,  ze droga nie byla uslana rozami..ups! ,

 ale czas poswiecony na pokonanie tych sto kilkadziesieciu kilometrow ,przez urugwajski interior ,nie mozna uznac za stracony.


 
Po drodze mozna bylo skrecac co rusz, do urokliwych zatoczek i plaz, a najwyzsze gory Urugwaju byly w zasiegu wzroku... 

..ale poniewaz obiecalismy ze ciupagi odstawiamy do kata – wiec gory i gorki sobie darowalismy i raczej zwracalismy sie w strone Oceanu i skupiali na jego  lini.. brzegowej,


























A bylo warto ...Otoz jeszcze kilkanascie lat temu byl to raj ptactwa,dzikich morskich zwierzat i gotujaca sie od naturalnego zycia,nie zamieszkala okolica.Wody byly pelne ryb..z ktorych obecnosci morskie ssaki chetnie korzystaly, tlumnie odwiedzajac te wybrzeza. Aktualnie ryby sa rzadkoscia,kiedys widziane w olbrzymich lawicach, zostaly przelowione przez wielkie przetwornie rybackie-plywajace tutaj pod , chyba wszystkimi banderami panstw swiata,doslownie plywajace fabryki przetwarzajace tony ryb na godzine,ktore na podstawie rzadowej licencji lowily praktycznie bez kontroli wszystko co wpadlo w sieci. Polskie przedsiebiorstwa polowowe tez mialy w tym wyscigu rybiej smierci swoj udzial...Teraz te wybrzeza doslownie z roku na rok zmieniaja swoje oblicze – stajac sie mekka raczej bogatych klientow ,wykupujacych potezne obszary na nadbrzezne na pola golfowe,rancza i prywatne lotniska.













  Ceny ziemi i nieruchomosci,od czasow kiedy region stal sie modny wsrod bogatych tego swiata,nie maja limitow..ups! gornych ,gornych - bo dolne limity ceny obowiazuja ,a jakze!!! ;o)) .Nie trzeba dodawac ,ze powstajace prywatne posiadlosci naleza do najpiekniejszych na swiecie.Prywatne jeziora,z hotelem 4 gwiazdkowym tylko dla wybranych-znajomych Krolika--prosze bardzo! A moze rancho ze sprowadzana samolotami dzika zwierzyna, tylko czekajaca na upolowanie z reki kolegi ,wlasciciela swiatowej korporacji?? Prosze bardzo, nic prostrzego! Nikt nie sprawdza, kto gdzie i kiedy laduje na prywatnych pasach startowych,polozonych w obszarach prywatnych posiadlosci, a stawki obowiazujace w  grze, w miejscowym kasynie Punta del Este(adres do wgladu - hotel CONRAD – 5* ;o)), w tzw. gabinetach prywatnych, sa slodka tajemnica wlascicieli kasyna.Dla stapajacej po ziemi i piaskach publicznej plazy, klasy sredniej jest kurort... Punta del Este,gdzie przy odrobinie szczescia, mozna zobaczyc tych znanych i nieznanych bogaczy tego swiata.Nim tam jedna dotrzemy-choc juz go widac na horyzoncie...

...skrecmy w kierunku innego polwyspu,Punta Balena ,ktory otoczony ulubionymi przez prawdziwe wieloryby wodami, nie ma oczywiscie nic wspolnego z polwyspem Balena na hiszpanskiej Majorce,znanym...z innego rodzaju , czesto mocno narabanych(i to wcale nie ciupagami !!! ;o)... brytyjskich i niemieckich...,a zdaza sie, tez rosyjskich i holenderskich....wielorybow...uff! ;o))

To, ze wieloryby kazdego podgatunku uwielbiaja to miejsce -udowadnia sam Ocean.. wyrzucajac na kamienisty brzeg dowody ich przez wieki pobytu...
Natomiast o tym ,ze miejsce to jest tez magicznym magnesem dla ludzi - zdecydowal Artysta...choc nie... w zasadzie tez Natura...


W roku mojego urodzenia,1958 - pewien Urugwajski Artysta, obserwujac sposob budowania gniazd przez dzikie golebie na skalistej skarpie, wpadl na pomysl nasladowania Natury.
Zakupil ziemie na polwyspie Punta Balena, postawil malutka drewniana chatke i rozpoczal metoda golebi budowe czegos ,co przez lata,zaskakujac samego Autora ...

....uroslo,stalo sie jego domem,atelier ,a poprzez dodawanie pokoi dla swoich gosci, z latami „doroslo”... do wielkosci 50 pokojowego,4 gwiazdkowego hotelu,zeby w koncu stac sie rowniez... muzeum jego tworcy.Nazwane CASAPUEBLO - czyli dom-wioska jest swoistym pomnikiem Artysty, budowanym przez niego do konca zycia... Zreszta sami zobaczcie do czego prowadzi brak umiaru...
u ludzi z artystycznym zacieciem ;o)).W  koncu nie byl fachowcem budowlanym (tymi byly dzikie golebie..;o)...To sa wlasnie konsekwencje nieprzemyslanych decyzji, kiedy ktos bierze sie za cos.... na czym sie nie zna..ups! ;o)) 


                                                                        










     








A Carlos Paez Vilaro byl przeciez samoukiem, urodzonym w urugwajskim Montevideo , powiedzielibysmy w bialej, niezwiazanej krwia z Afryka, rodzinie.Po powrocie w latach 40-tych ze studiow artystycznych (grafika) w Buenos Aires,zainteresowal sie tym,... na czym sie nie znal...urugwajsko-afrykanska kultura bylych niewolnikow z plantacji i wyrobil sobie opinie nie tylko znawcy kultury afrykanskiej ,ale tez wyspecjalizowal sie w muzyce i tancach (Candombe i Comparsa) bylych niewolnikow , stajac sie jakby bialym ambasadorem( mimo zamalowywania twarzy czarna pomada) i promotorem Czarnej Afryki w kulturze wielokulturowego spoleczenstwa Urugwaju.Nie byla to najlatwiejsza droga kariery, dla mlodego , bialego urugwajczyka ,wsrod bialej socjety Urugwaju lat 40-ch ubieglego wieku. Ale on sam nigdy nie nauczyl sie ...”plynac z pradem”...
Tworzone przez niego murale, moga byc ciagle ogladane w wielu publicznych budynkach na calym swiecie, np. w Argentynskiej Bibliotece Publicznej w Buenos Aires ,czy Budynku Glownym Organizacji Stanow Zjednoczonych w Waszyngtonie..Przy tym drugim,w 1960 roku, zgodnie zreszta z wlasna tradycja... lekko sie zagalopowal-( w koncu to tez tradycja urugwajskich Gaucho;o)... mial zaplacona kwote za umowione 15 metrow bierzacych murala, pod tytulem „ Korzenie POKOJU”..a wyszlo mu...155 metrow (na ok .2 metry wysokosci). Zreszta ten mural – zniszczony wilgocia – odmalowywal w calosci w 1975 roku. 













Na jego muralach wychowali sie inni..”uliczni „ artysci na calym swiecie..
Sam Carlos,przekonany, ze kolory otoczenia maja wplyw na samopoczucie pacjentow i na ulzenie im w bolu-malowal murale w szpitalach , w tym w Chile( szpital San Fernado) i Waszyngtonie(dla szpitala Uniwersytetu Georgetown).
Z czasow pobytu w Paryzu, byl zaprzyjazniony ze slawami swojego czasu,np. Brigitte Bardot i Pablo Picasso -utrzymujac kontakty z nimi do konca...Nie ukrywal tez inspiracji architektura Antoni Gaudiego i Salvadora Dali(szczegolnie jego domem –labiryntem z Costa Brava w Hiszpani).Sam uwazal za swoje najlepsze osiagniecie - prace przy kaplicy na cmentarzu San Isidro w Buenos Aires.

Swoj upor w dazeniu do celu udowodnil w czasie wypadku lotniczego w chilijskich Andach w 1972 roku,ktorego uczestnikiem byl ( w ramach urugwajskiej druzyny rugby), jego syn Carlito.Jako jeden z niewielu ,nie uwierzyl w smierc syna i kiedy juz nawet oficjalne poszukiwania zostaly przerwane,kontynuowal poszukiwania wspolnie z prywatna misja poszukiwawcza. Po 72 dniach, 16 osob uratowanych z katastrofy( w tym jego syn) zostalo odnalezionych, a ich historia przezycia w niemozliwych warunkach w wysokich gorach( z przypadkami kanibalizmu w jej trakcie), stala sie kanwa filmu „Uratowani”.
Uporem i ciezka praca zaslynal juz za zycia-od 1989 roku do ostatnich swoich dni w 2014roku( zmarl w wieku lat 90-ciu) budowal z uporem drugi podobny projekt  zwany “Bengala” kolo Tigre i dzielil swoj czas miedzy tymi dwoma ,jak je nazywano –„zyjacymi pomnikami”, nie zarzucajac muzyki , bedac ambasadorem i organizatorem tradycyjnych festiwali muzyki  urugwajsko-afrykanskiej.Jeszcze kilka dni przed smiercia paradowal ze swoim ulubionym zespolem” "Llamadas"-tanczac i wybijajac rytm na bebnie.Czlowiek nieustannej pasji i wielkiej,laczacej tak przeciez rozne kultury jak afrykanska, latynoska i europejsko-kolonialna, pracy.
 Pomimo zostawienia kilkuset murali na calym swiecie,dzialania w sferze kultury przywiezionej na kontynent poludniowo-amerykanski przez niewolnikow - Casapueblo i Bengala- sa jego zywa spuscizna dla potomnych..


Ah!  Ci urugwajscy Gaucho..;o))
W Punta del Este przywitali nas(jechalem cala trase z urugwajskim przyjacielem - do niedawna zwiazanym z tradycjami gaucho,aktualnie urzednikiem panstwowym), oczywiscie chlebem i sola(znaczy.. ryba) rozentuzjowani mieszkancy Punta del Este...ups!
 
 


  


 Mam na mysli oczywiscie oryginalnych mieszkancow, jako ze do szczytu sezonu turystycznego  polowy Grudnia (tam wszystko jest do gory nogami;o), zapelniajacego promenady i plaze kurortu- byl jeszcze prawie miesiac...Powolny rytm czasu w kurorcie poza sezonem, pozwala zobaczyc to co naprawde fajne,lokalne i warte uwagi-symbioze stalego rytmu oceanu,niewielu miejscowych ludzi i zwierzat ...nie niepokojonych tlumami turystow.
Wolniejszy niz w sezonie rytm dnia wynika rowniez z tego, ze sezon zarezerwowany jest takze dla miedzynarodowych konferencji,sympozji, festiwali filmowych, pokazow mody ,czy miedzynarodowych regat oceanicznych i wokolziemskich , nawiedzajacych , jako koncowe i poczatkowe etapy miejscowe mariny...(np.slynne wokolziemskie Regaty White Bread 1993-1994 - przyczynily sie do rozslawienia Punta del Este)..W koncu czego sie nie robi dla turystow...;o))












Teraz poza sezonem dostepne sa, na kazda (prawie) kieszen.. nie tylko dary morza ups!
 – ale tez gotowe do wynajecia prawie wszystkie rezydencje i wiekszosc pokoi hotelowych.
Za marne 500 usd (na dobe, na dobe...ale „za to” bez wyzywienia;o)) mozna sobie wynajac powyzsza chalupke z widokiem na plaze,lub zdecydowac sie na pokoje w pobliskich hotelach.. W sezonie co prawda ceny ida,czesto dramatycznie ,w gore, ale i tak kurort jest pelny...Czego bowiem nie robi sie ,aby popatrzec z boku(rzadko z gory-z wysokiego hotelu) na rezydencje i zycie bogaczy,otrzec sie o nich w supermakiecie ..ups! ,lub polezec na drugiej (po Copacabanie, w Rio de Janeiro), najslynniejszej plazy Ameryki Poludniowej. I to najlepiej – jak najblizej slynnych na caly swiat,( nie okupowanych poza sezonem przez turystow..ups!)


                                                                          wystajacych z piasku palcow jednej dloni... 





Mozna tez ,z pozycji lezaka , popatrzyc na pobliska( 20 minut motorowka- 50 usd od osoby) skalista wyspe Isla de Lobos – gdzie udalo sie skutecznie przegnac (prawie) wszystkie lwy morskie z ich dotychczasowego Krolestwa.















Zreszta ,wedle obowiazujacego prawa –nie tylko na plaze ale tez na pola golfowe, nawet poza sezonem – lwow morskich tez sie nie wpuszcza- wejscie zarezerwowane jest tylko dla lwow salonowych(no dobra – golfowo-plazowych;o))...
 Zabiore Was.. do Punta del Este...plaze La Barro  z podwojnym „chinskim” mostkiem nad waska ciesnina  i... na wszystkie plaze przyladka... az hen!.. do Punta Ignacio..i dalej ...
i jeszcze dalej...az do granicy z Brazylia....wszedzie tam gdzie chcecie..Jedziecie ze mna??? ...;o))

2 komentarze:

  1. Kolejna wyprawa do miejsc gdzie nie każdemu jest dane dotrzeć - fajnie że artyści pozostawiają namacalne zrealizowane pomysły dodają smaku miejscom nie niszcząc natury - Romku fajnie że układasz puzzle podróży ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...PUZZLE same sie nie chca ulozyc;o))...trzeba czesto mocno sie nagimnastykowac, zeby nie przerywajac operacji statku zobaczyc cos wiecej, niz kontenerowe gantry i przyportowa dzielnice... Ale "gimnastyka" pozwala tez zblizyc sie do miejscowych ludzi, zapoznac sie z kultura i poznac kraj od srodka ..ten rzeczywisty ,a nie "sprzedawany" w turystycznych folderkach ;o))...Szkoda tylko ze"wychodzi" (udaje sie zrealizowac) tylko jedna na 4-5 prob i planow...bo te sa gotowe na kazdy port ...a nuz sie uda ? ;o))

      Usuń